SeiShi
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Go down
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Dom Aaona Kunta

Sro 15 Lut 2012, 22:56
Dom Aaona Kunta Dark_Stormy_House-787454
Posiadłość Kuntów
Trzypiętrowa kondygnacja. Kilka sypialni, jeden wielki hol gościnny z kominkiem, kuchnia z jadalnią. Wszystko utrzymane w nienagannym stanie i jakości. Piwnica niedostępna dla nikogo spoza rodziny i zaufanych.


Długowieczny dom przekazywany z dziada pradziada, od pokoleń należał do rodziny Kuntów. Teraz pieczę nad nim sprawuje lady Ann Kunt wraz z liczną służbą. W spadku został przypisany jedynemu synowi - Aaon'owi.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 23 Lut 2012, 22:11
Czarny pojazdy stylizowany na forda z lat 20. XX-ego wieku wjeżdżał na posesję Kuntów i zatrzymał się dopiero pod marmurowymi schodami. Pisk opon wywabił z domostwa jeszcze dwóch służących, którzy bardziej przypominali ochronę niżeli pomagierów. Pochwycili Aaona za ręce i wnieśli go do środka. U progu drzwi stała lady Kunt, która z kamienną twarzą odprowadzała syna w kierunku schodów w dół. Nie chciała podążyć za mężczyznami, bo doskonale wiedziała co tam się stanie...
Piętnaście minut wcześniej odbyła się krótka rozmowa telefoniczna między lady Ann a Johnem. Ustalili fakty, prowadzili rozmowę na temat dalszego poczynania z młodym wampirem i zdecydowali się na ten krok. Po odłożeniu słuchawki, dama posiadłości zadzwoniła do najlepszych specjalistów w fachu nakładania zaklęć na niesforne osoby i umówiła ich dokładnie w tym samym czasie kiedy powrócił syn.
Ostatnio przeklinany w myślach Aaon otworzył oczy i patrzył się sennie przed siebie na trzy osoby z maskami na twarzy. Ustawili go pod ścianą, skuli nogi i ręce srebrnymi łańcuchami, które raniły jego skórę. Na głowie założono mu jakiś hełm z dziwnymi runami po bokach. Gdy dostrzegł swoim wzrokiem Johna skrytego w cieniu od razu krzyknął w jego stronę:
-Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Uwolnij mnie stąd!
Wezwany tylko odwrócił się bokiem do Aaona i rzekł do mężczyzn w maskach:
-Wiecie co macie robić.
Wyszedł z pomieszczenia zostawiając nieźle przerażonego chłopaka w bunkrach. Szarpał się, lecz przestał, bo nie widział sensu tracenia sił na coś takiego. Musiał wymyślić sposób na ucieczkę, nie miał pomysłu od czego zacząć. Długo nie myślał o tym.
Pierwszy mężczyzna w białej masce wysunął dłoń w kierunku Aaona i mamrocząc niezrozumiałe słowa wycelował w wampira biały pocisk w klatkę piersiową, na której pozostał przez chwilę napis w dziwacznym języku. Zacisnął zęby, bo to coś wżerało się w niego przez skórę. Następną kulę posłał mężczyzna w szarym zakryciu twarzy, trafiając w brzuch panicza. Dokładnie taka sama sytuacja co z pierwszą kulą, i tą próbę wytrzymał. Czarna kula przeniknęła przez jego czoło do środka, i tej mocy nie mógł znieść. Rozpaliły się na nowo oczy, wysunęły kły i szamotał się bezradnie, żeby tylko uwolnić się. Z czasem bombardowań energii było więcej, słowa toczące się z ust "kapłanów" dzwoniły w uszach, Aaon tylko darł się wniebogłosy. Matka nie słyszała wołań syna, ściany były dźwiękoszczelne, tak samo na zewnątrz. Zdany na siebie niewiele mógł zdziałać w nierównej batalii, którą zakończył spuszczeniem głowy i siadem na zimnej posadzce. Ostatnie pociski widniały jeszcze na skórze wampira w postaci znaków, które zniknęły po krótkiej chwili. Wszyscy myśleli, że Aaon stracił przytomność umysłu, dlatego wezwali lady Ann na rozmowę przy ofierze spisku.
-Nic mu nie jest? -zapytała spoglądając kątem oka na syna.
-Jest w takim stanie, że nawet potraktowany silniejszymi zaklęciami wyszedł cało. Demon rośnie w siłę kosztem jego krwi... Obawiamy się najgorszego.
-Nie, nie może być... to mój syn, macie mu pomóc! Zapłaciłam Wam najwięcej ze wszystkich klientów!
John położył dłoń na ramieniu lady i pokręcił głową, żeby nie kłóciła się z nimi i dała im dojść do głosu.
-Wiemy, ile dla Pani znaczy ten chłopak, ale nie udało nam się uleczyć jego ducha z demonizmu. Czy to prawda, że Aaon Kunt ma za ojca demona?
-Miał, ale nigdy nie był jego ojcem... Co da się zrobić dla Aaona, żeby powstrzymać działanie demońskich komórek?
Rada zamilknęła taktownie i spoglądając po sobie "kapłani" wzruszyli bezradnie ramionami.
-Musiałby nie pić krwi przez jakiś czas, a wtedy być może...
-...Przez jakiś czas? ALE TO GO ZABIJE!
Aaon wszystko słyszał, poobijany, zdołowany tym co usłyszał... Postanowił udawać nieprzytomnego, ponieważ jeszcze próbowaliby mu to zdarzenie usunąć z pamięci. Dał się wnieść do swojego pokoju i złożyć do trumny, którą zamknięto szczelnie. Prawie bez sił, z wiedzą jaką posiadł i niewiedzą konsekwencji z posiadanego genu demona, stracił zaufanie do kogokolwiek. Przez tyle lat omamiany różnymi historyjkami związanymi z jego wyglądem i zachowaniem wyprowadzały młodego wampira z ponurego, lecz prawdziwego świata. Mogli nie owijać tego tak w bawełnę, bowiem teraz Aaon miał chaos w głowie. Nawet nie mógł zasnąć z wrażeń, chociaż był skatowany po rytuale.
Minęło trochę czasu, gdy panicz otworzył wieko trumny i postanowił czmychnąć przez okno z tego domu. Zrobił to jak najprędzej się dało.

zt>wielki staw
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 01 Mar 2012, 19:19
Aaon dość długo czyhał, aż wślizgnie się niepostrzeżenie do własnego domu, na paluszkach uda się do pokoju i wyląduje w wygodnej trumnie. O ile minął całą służbę, nawet lokaja John'ego, to natknął się na osobę, której obawiał się najbardziej, a która siedziała na wieku od trumny Aaon'a. Przełknął cicho ślinę i zbliżył się do swojej rodzicielki, która nieoczekiwanie przytuliła go do siebie mocno.
-Tak się bałam, że coś Ci się stało... nie strasz mnie tak więcej.
Całkowicie zaskoczony tym gestem odwzajemnił uścisk, lecz tylko na krótki czas. Nadal nie krył urazy za ten rytuał, który musiał przebyć i za to... że... nie powiedziała mu nigdy kto był jego ojcem. Wciąż nie wiedział konkretów, jedynie usłyszał "demon", a to z kolei wiodło go myślami do jedynego znanego mu Grzesznika. Siadł przed lady na krześle i unikał jej spojrzenia. Wampirzyca już ustabilizowała swoje emocje i znów przyjęła maskę chłodu. Tuszowała pod nim nie tylko troskę, ale i gniew na swojego syna.
-Opowiedz co się stało.
Upartość młodego panicza równała się jego zawziętości, więc milczał jak grób na ten temat. Zastanawiał się jak podejść matkę z pytaniem, które ciążyło na nim od bardzo dawna. Bardzo powoli spojrzał na lady Kunt w szafirowej sukni. Nie mógł zapytać o ojca wprost, gdyż byłoby to zbyt podejrzane.
-Sir Percedal twierdzi, że możesz wiedzieć coś więcej o osobie o imieniu... Ukye. To prawda?
Wampirzyca nie wyglądała na przestraszoną, co zdziwioną tym pytaniem. Wyprostowała się z elegancją i utkwiła swoje bordowe oczy na synu.
-Ukye? Coś mi to imię mówi... wydaje mi się, że... ah tak. Trochę niezręcznie mi o tym mówić, ale skoro chcesz zaspokoić swoją ciekawość...
Aaon wybałuszył oczy. Czyżby za chwilę całe jego życie obróci się do góry nogami? Bardzo kręcił się na krześle z napięcia jakie w niego wstąpiło. Nie chciał przerywać, słuchał więc w skupieniu. Póki co ciszy, lecz gdy tylko ujrzał, że czerwona szminka na wardze zjechała ku dołowi wraz ze słowami...
-Wiesz, że wampiry w tym świecie nie mają lekko. Dzięki szlacheckiemu rodowodowi jesteśmy niemal nietykalni, lecz wrogowie nie chcą, aby ten stan utrzymywał się długo. Jak Ciebie nie było na świecie, wiele lat temu, ród Fliss widział w nas konkurencję o dostawę nowej krwi. Wszak wiesz, że jestem wpływową bizneswoman od kołyski, więc formalną drogą nie mogli na mnie znaleźć ani jednego haczyka. Co nie znaczy, że byliśmy bezpieczni - wysyłali nam pogróżki, a nawet zabili kilku moich służących w ramach ultimatum: "Albo odejdziemy stąd, albo zginiecie tak jak oni". Oczywiście zaplanowali to na tyle dobrze, że nie mieliśmy na rodzinę Fliss żadnych dowodów, dlatego uciekłam się do skorzystania z oferty nietypowej osoby. Był nim właśnie Ukye. Za dobrą opłatą wytropił zabójców mojej służby, a nawet udało mu się znaleźć powiązanie między mordercami a córką Fliss. Miało dojść do rozprawy sądowej, ale... wyręczył nas skutecznie... A dlaczego pytasz się o tego demona?
Zmieszany Aaon bąknął pod nosem niewyraźnie, wyraźnie zbity z tropu:
-Bo... bo... ja...
-Taaak?
-Yy...
-Czyżby uroczy sir Percedal wspomniał Ci o tym demonie? Podobno został zgładzony podczas Wielkiej Wojny, szkoda mi do dziś tego chłopaczka. Jakby nie spojrzeć, gdyby nie on, to mogłoby nas tu dzisiaj nie być.
-Yy... aa... aha...
Matka widząc, że syn nie wygląda najlepiej zaproponowała mu krew do wypicia, lecz wampir odmówił tylko poprosił o to, żeby mógł się wyspać, bo pada z nóg. Lady Ann zgodziła się i zostawiła syna samego w pokoju w spokoju. Przy najbliższej okazji chciałaby pomówić z Upadłym Aniołem, dlatego postanowiła wysłać zaproszenie do rąk własnych przez gońca. Jak dobrze orientowała się, to sir Percedal zamieszkuje teraz w internacie w Shinsheinie, więc to tam zaadresowała kopertę z wykwintnie sformułowanym zaproszeniem i oddała się w nurt książki, którą czytała przed kominkiem.
Aaon przypuszczał z początku bardzo złą wizję, to jest taką, że demon Ukye był jego ojcem, na szczęście nic takiego nie padło z ust matki. Inna rzecz, że pomagał jego rodzinie, co znowu dawało młodemu wiele do myślenia. Pewnie nie zaatakował od razu Kunta z tego powodu, albo demon nie wiedział z kim miał do czynienia. Pogmatwane to wszystko.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 03 Mar 2012, 18:17
Odrabiał zaległe zadania do szkoły, wszak nie może odpuścić sobie z nauką, nawet jeśli w głowie siedzi mu tylko walka i wzmocnienie się. Tak bardzo o tym rozmyślał, że przestał pisać i tylko podpierał jedną ręką podbródek. Kiedy zorientował się, że po raz piąty przerywa przepisywanie notatek w ciągu dwudziestu minut, to zmarszczył brwi i skupił się już na pisaniu.
Zajęło mu to około dwóch godzin. Znużony czynnością spakował torbę na następny dzień zajęć, ale miał z goła inny plan. Chciał poćwiczyć, ale nie na siłowni, tylko w tym samym miejscu, do którego zaprowadził jego i Nono sir Percedal. Wziął drugą, niemal identyczną torbę, ale z prowiantem i apteczką oraz zapasowym ubraniem.
"Nigdy nie wiadomo co się może stać, przezorny zawsze ubezpieczony."
Pomyślał zakładając okulary na nos i sprawdzając jeszcze raz czy wszystko zabrał. Wetknął słuchawki od iPhone'a do uszu i zerknął za oknem. Pogoda była idealna, aby ulotnić się z domu pełnego krętactw. Otworzył drzwi, wolno zamknął je za sobą, a później minął wszystkie pokoje na pierwszym piętrze, zrobił zwód przed nadchodzącą sprzątaczką i nic nie mówiąc nikomu wybył z domu. Lady Ann widziała jednak, że syn znów gdzieś poszedł bez słowa, dlatego powiedziała do jednego ze służących, żeby sprawdzili gdzie wymknął się panicz.

zt>Czarne Jezioro
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pon 12 Mar 2012, 07:04
Rozmowa w samochodzie nie kleiła się najlepiej, ponieważ wiedział, że każde słowo wyłapuje John i doniesie w najbliższym czasie jego matce. Pod tą presją ograniczał się do rozmowy z Assassi na tematy ogólne i dotyczące tego dlaczego nie zastaną lady Kunt w posiadłości.
-Moja matka jest bardzo przepracowana, ale to jej żywioł. Wyjechała na konferencję i zamierza pozwiedzać miasto, dlatego wzięła wszystkie służby, oprócz John'ego... właśnie, dlaczego John nie pojechałeś w podróż?
Przez chwilę nie dostawał żadnej odpowiedzi co nie poprawiało sztywnej sytuacji, ale z drugiej strony żałował, że w końcu odpowiedział kamerdyner, przybierając nieco rolę ojca:
-Jeszcze się pytasz... Jesteś nieodpowiedzialnym młodzieńcem, którego trzeba zawsze mieć na oku. Wyczekiwałem, aż odezwiesz się łaskawie do rodziny, którą opuściłeś jak zwykle przez okno.
-Dałbym sobie sam świetnie radę.
Uciął rozmowę ze służącym i spojrzał nieco zmieszany na anioła, żeby później trzymając ją za rękę milczeć aż do przyjazdu pod dom.


Deszcz nie przestawał padać, dlatego znów prawie pod drzwi podjechał stylowy ford i Aaon mógł wyjść jako pierwszy, żeby otworzyć drzwi do samochodu i odprowadzić anioła aż do salonu. Przycupnęli razem na kanapie przy stoliczku na kawę i kominku. Uśmiechnął się nareszcie po jeździe samochodem w grobowym nastroju. Nienawidził John'a za tamto wydarzenie, które utkwiło mu dość mocno w pamięci, i za to, że udaje kogoś kim nigdy nie będzie dla panicza. Ojcem.
-Uf, w końcu sami. Przepraszam za niedogodności podczas jazdy. Poczekasz tutaj chwilkę? Wolisz kawę czy herbatę do ciasta?
Już miał objąć Assassi ramieniem, kiedy John stanął w progu drzwi uparcie wwiercając spojrzenie w chłopaka. Odwrócił się głową w jego kierunku i dostrzegł, że tamten chce z nim pogadać. Najpierw zaprzeczył kategorycznie głową, ale kamerdyner nalegał, więc westchnął pod nosem i po raz kolejny musiał przeprosić:
-Wrócę dosłownie za chwilkę, dobrze?
Musnął szybko wargami jej smukłą dłoń i udał się niechętnie do John'ego, z którym zniknęli w ciemnym korytarzu. Nie zapalali świateł, ale słychać było o czym rozmawiali.
-Czego chcesz? Nie wypada zostawić gościa samego.
-Znam lepiej etykietę od Ciebie, młody paniczu, i nie życzę sobie więcej, żebyś przyprowadzał TAKICH gości.
-O co Ci chodzi? To jest moja... przyjaciółka!
Wiadomo, że to było coś więcej niż przyjaźń, lecz nie chciał, aby John zaraz doniósł o tym jego matce. Znał jej poglądy na różne tematy. Kamerdyner rzekł tylko na odchodnym:
-Gdy tylko pożegnasz się z gościem, to idziesz ze mną na "rytuał". Taki rozkaz dostałem od lady Kunt.
-... zejdź mi z oczu!
Tak też uczynił, a Aaon przywarł plecami do ściany w korytarzu zaciskając pięść i kły. Jak mógł zepsuć mu całe popołudnie taki służący?! Ruszył do kuchni zagotować wodę, ale jak najszybciej wrócił do gościa, przy którym usiadł zgaszony. Chociaż tyle, że anielica promieniała szczęściem, więc postanowił cieszyć się każdą chwilą jaka została mu z Assassi. Objął ją ramieniem, a drugą ręką chwycił za jej dłoń i przytulał się do niej w ciszy. Nie wiedział jak zacząć rozmowę mając z góry ustalone co będzie, gdy Assassi odejdzie z domu.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pon 12 Mar 2012, 08:12
Podróż nie należała do najprzyjemniejszych. Sztuczna atmosfera nie sprzyjała rozmowie, więc nie próbowała nawet zaczynać żadnego tematu i tylko mocniej zacisnęła dłoń na dłoni Aaona. Tak na prawdę, Assassi było przykro z powodu tej krótkiej wymiany zdań, która nawiązała się między tym dwojgiem. John powiedział tylko, że młody wampir jest nie odpowiedzialny i wymyka się z domu oknem. Uśmiechnęła się tylko, nie chcąc tego w żaden inny sposób komentować.

Kiedy samochód się zatrzymał, Aaon wysiadł pierwszy i rozłożył nad Assassi płaszcz tak, aby nie zmokła. Po wejściu przez główne drzwi jej oczom ukazała się willa. Najbardziej spodobał się jej kamienny kominek, a przed nim dwa czerwone fotele... Nie rozglądała się za bardzo, wolała patrzeć na Aaona.
Usiedli na kanapie i chłopak zapytał co weźmie do picia.
- Poproszę kawę. Parzoną i czarną.
Oczywiście drugie zdanie dodała, nie wie po co, bo to logiczne, ale jednak. Może dlatego, żeby w jakiś sposób zagłuszyć ciszę. Mało mówili.
Poza małym skrawkiem przestrzeni wokół nich, w domu panował chłód. Wszystko pozbawione uczuć, czułości. Współczuła Aaonowi tego pięknego domu...
Chłopak objął ją ramieniem i wtuliła się do niego, czując przeszywające zimno. Przyzwyczaiła się już do tego i nawet jej się do podobało. Taki kontrast pomiędzy nimi. Przeciwieństwa się przyciągają - tak przynajmniej mówią...
- Wiem, że nie mogę tam zejść, ale może w jakiś sposób, mogłabym Ci pomóc. Wiesz... Kiedyś mieszkałam z moją Matką i tam dużo ludzi... przychodziło umierać, bo nie wiem jak to inaczej nazwać. W spazmach. Jakbyś widział ich myśli wtedy. Ja. Wiem, żę po moim wyjściu czeka Cię katorga, a John chce żebym już poszła, ale.. Może ja mogłabym Ci pomóc jak im?
To nie było łatwe, przyznać się przed wampirem do przyszłości, ale mogłaby mu jakoś pomóc. Chciała. Nie wiedziała jak na taką propozycję zareaguje Aaon, ale warto byłoby spróbować chociaż.
Nie chciała stąd wychodzić. Wolała zostać z Aaonem, a on po jej wyjściu na pewno uciekłby. Zresztą nie miała dokąd iść w taką pogodę. gdyby tylko spróbowała rozłożyć skrzydła zmokłyby i musiałaby iść na piechotę, co zajęłoby jej pewnie kilka godzin.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pon 12 Mar 2012, 21:35
Słuchał słów uważnie nie przestając tulić do swojego torsu Assassi, która rozgrzewała go bardziej od ognia w kominku. Przy niej czuł się spokojniejszy, chociaż szara zbliża się coraz szybciej. Głaszcząc zewnętrzną stroną bladej ręki aksamitny policzek anioła spoglądał w jej prześliczne oczy, które w zależności od nastroju zmieniały barwę jak włosy. Oferowała pomoc, co do której mógł mieć zastrzeżenia, bo przecież nie chciał jakoś obciążać dziewczyny, zwłaszcza jak wspomniała, że już coś takiego przeżywała.
-Sądzę, że nie będzie tak bardzo boleć, gdy będziesz przy mnie myślami. Bo sercami chyba już jesteśmy dość blisko.
Usłyszał, że woda zagotowała się, więc opuścił z niechęcią na chwilkę Assassi i wrócił z tacą z filiżanką i pięcioma kawałkami różnych ciast i kilkoma malutkimi ciasteczkami. Jedno rzucało się w oczy, bo nie wyglądało wykwintnie. Upiekł je Aaon, ale nie przyznawał się, ponieważ widać było na załączonym obrazku, że nie pochodzi z cukierni.
Odstawił tackę z podwieczorkiem na stoliku i z uśmiechem powiedział:
-Częstuj się.
Sam wziął jedno ciasteczko i schrupał, jakby zachęcając, że przyniósł jadalne rzeczy. Służący krzątał się dość głośno po pokoju od czasu do czasu, co nie ułatwiało tego przykrego momentu, to jest pożegnanie się z anielicą. Spojrzał za okno i zdał sobie sprawę, że...
-...nie powinnaś sama wracać do domu. Jeśli chcesz, to zostań u mnie na noc, albo wezwę John'a, żeby odwiózł Cię we wskazane miejsce. Odprowadziłbym Cię, ale raczej nie dostałbym na to pozwolenia.
-Tu się z paniczem zgodzę.
Wtrącił się kamerdyner, który znów za jakiś czas pojawił się w pokoju czekając niegrzecznie, aż wampir wyda jakieś polecenie. Na pewno nie to które za chwilę usłyszał:
-John, zostaw nas samych i zamknij drzwi za sobą.
Pospiesznie wykonał polecenie i zniknął z oczu młodych istot, które mogły w końcu odetchnąć. Odsłonił od loczków twarzyczkę Assassi i zdjąwszy okulary niemal hipnotyzował wzrokiem, żeby zmrużyć oczy i skierować je ostrożnie na policzek. Tam złożył pierwszy pocałunek od tamtej chwili z łąk, kolejne muśnięcia były coraz bliżej ust anielicy, które sięgnął samymi wargami, aby nie skrzywdzić je wystającymi kłami...
Zaraz, zaraz...
Speszył się odsuwając usta od twarzy Assassi i smutny wzrok kierując na jej dół sukienki. To tam położył swoją głowę kurczowo się trzymając jej kolanek rękami. Wyglądał trochę jak przywiązany emocjonalnie piesek do właścicielki, ale nie baczył na to. Było mu tak dobrze z aniołem, że poszedłby za nim, gdyby tylko mógł. Normalny świat był oschły i zimny, nie nauczył się wiele serdeczności w tym środowisku. Kłamstwa, kłamstewka, niedomówienia, omijanie trudnych tematów, brak wsparcia w nietypowych sprawach - z tym borykał się od najmłodszych lat. Poznał lepszy świat, który pokazał mu najpierw sir Percedal z Nono, ale ubarwiła szczególnymi barwami tęczy właśnie Assassi.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pon 12 Mar 2012, 23:15
Aaon zachowywał się bardzo dziecinnie, nie żeby Assassi się to nie podobało, bo wręcz przeciwnie. Takie proste rzeczy, to chyba szczęście. Od tak dawna to czego szukała, znalazła w ramionach młodego krwiopijcy. Ludzie mówią, że przeciwieństwa się przyciągają...
- Wiem na pewno, że nie będzie boleć, a poza tym i tak Ty dużo wytrzymujesz, widziałam ostatnio...
Nie dokończyła zdania, bo właśnie chłopak położył tacę na stole i wpatrywał się w nią jak w obrazek. Utonęła w jego oczach!
- Jak tylko przestanie padać postaram się wrócić do siebie, albo przynajmniej dotrzeć do jakiegoś hotelu
To co powiedziała, mijało się z tym o czym myślała. Marzyła, aby tę noc przesiedzieć wtulona w Aaona, a nie sama nie wiadomo gdzie! Odpowiedź chłopaka sprawiła, że anielica była zadowolona, szczęśliwa. Ale potem kazał wyjść kamerdynerowi i zostali sami. Przeszył ją dreszcz. Zimny dreszczyk podniecenia i wtedy wampir zaczął ją całować. Najpierw całkiem niewinnie, a potem kiedy dotarł do jej ust... nie wiedziała, że taki młodziak potrafi tak zuchwale odbierać co jego.
Przestał na chwilę i przeniósł wzrok na jej uda. Znieruchomiała, czekając na jego kolejny ruch i odetchnęła z ulgą, kiedy położył swoją głowę na jej łonie. Znowu kolejne nowe uczucie zawładnęło ciałem Assassi i znów usiłowała je przezwyciężyć.
Wyczytała z jego umysłu, że dla niego to ważna chwila, że również jest podniecony i zadowolony. heh Pojawiła się tam całkiem niezła obietnica... Ale chyba nie zdawał sobie sprawy gdzie Assassi była i ma zamiar iść, na pewno nie chciałby mieć styczności ze srebrzystą strażniczką, z jej Matką ani nikim innym, którzy mogliby mu coś zrobić, za sam fakt, że przyszedł za nią.
Oprócz niej pomyślał chwilę o Percym i Nono. Więc jej myśli też powędrowały ku Upadłemu i .. zdziwiła się.


*Jestem pewien, że mnie słyszysz, Assassi! Masz zostać w domu Kuntów najdłużej, jak się tylko da! Ja i Nono postaramy się tam przyjść jak najszybciej!*

Wyczuła, że jest teraz z dziewczyną i to w bardzo podobnej sytuacji jak ona z Aaonem. Zarumieniła się, łapiąc się na głupich myślach dotyczących wykorzystania kiedyś w ten sposób swojego daru. Wróciła na ziemię i teraz całą uwagę skupiła na wampirku:
- Trochę pochodziłam sobie po twojej głowie. Przepraszam, ale nie mogłam się oprzeć. Strasznie dużo tam mnie. Tylko co ja robię w wannie pełnej piany z kieliszkiem czerwonego.. chyba wina? (...) Aaon!
Rozśmieszyło i zdenerwowało ją jednocześnie to co odczytała z jego umysłu! A chłopak tylko się trochę zarumienił. Teraz ona przejęła inicjatywę i ona złożyła na jego ustach anielski pocałunek.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Wto 13 Mar 2012, 07:22
A jakże miał się nie speszyć, kiedy przez chwilę wyobraził sobie anioła w wannie z krwią (nie jej!)? Ale zaraz ochłonął, tylko uśmiechnął się cwanie i udając nadąsanego powiedział:
-Miałaś o mnie myśleć, a nie czytać moich myśli o Tobie, haha!
Nie mógł udawać obrażonego, nie w jej oczach, które błyszczały szczęśliwie. W dodatku to co za chwilę się stało...
Nieco sparaliżowany ze strachu wpatrywał się dużymi oczami na Assassi, która pocałowała go prosto w usta. Jeszcze większy rumieniec niż przy dziwnych myślach pojawił się na twarzy wampira. Odwzajemnił się w tym samym czasie swoimi ustami i mimo, że miał większe kły niż zwykle, to nie zranił nimi anielicy. Spojeni w jedność nie tylko rękami w uścisku, ale i wargami, delektowali się sobą jak tylko to możliwe w chłodnej posiadłości. Jedna z dłoni chłopaka powędrowała za tył głowy dziewczyny, jakby podpierając ją na coraz dłuższe całusy.
Niestety wszedł cichaczem kamerdyner, który zobaczył to wszystko i szybko wycofał się z pokoju. Wampir nie wyczuł jego ułamkowej obecności w pomieszczeniu, więc nadal był przyssany jak przy spożywaniu krwi do Assassi. Druga ręka przejeżdżała delikatnie jej nieco odkryte plecy, a palcami rysował wzorki najwięcej serduszek, przy tym nie przestając muskać i całować anioła. Bo gdy tylko to zrobił, to znaczy przerwał, to od razu było mu tęskno. Ale musiał zaczerpnąć powietrza, i właśnie kiedy nabierał szybko powietrza w płuca poczuł ból w tyle głowy, wydobył z siebie krótki jęk i zobaczył czerń przed oczami. Opadł na anielicę, od której zabrał Aaon'a jeden z pięciu "goryli", a za którymi stał John. Wzięli nieprzytomnego chłopaka we wskazane miejsce, a kamerdyner powiedział bardzo uprzejmie, co raczej nie pasowało do tej chwili:
-Kawa smakowała? Najlepsza jaką można dostać w Oroce, czego Panienka mogła dowiedzieć się osobiście.
Ale prawdziwe słowa skierował po chwili już nie tak grzecznie:
-Widziałem wszystko, robisz mu tylko złudne nadzieje... Miała to być krótka wizyta, nie wyraziłem się jasno? Najlepiej będzie jak odwiozę Cię samochodem z tego miasta.
Dwóch ochroniarzy stało tuż przy aniele, jakby chcieli zabrać ją siłą, ale tylko czekali na dalsze rozkazy.


Tymczasem w lochach dryblasy zakładali na ręce i nogi młodego Kunta srebrne kajdany, dodatkowo przewiesili mu przez głowę nakrapiany wodą święconą różaniec, który świecił intensywnie na klatce piersiowej wampira. Nawet przez nieprzytomne ciało wędrowały dreszcze od bólu. W tym pomieszczeniu znajdowali się też trzej "kapłani", którzy szemrali między sobą o stanie zdrowia Aaon'a. O wilku mowa, powoli otwierał oczy spod zmęczonych powiek. Przywitał go rozmazany widok podziemi i trzech zamaskowanych mężczyzn. Obraz to wyostrzał się, to rozmazywał. Oczy obracały się wokół pomieszczenia, ale nie widział ukochanej.
"Gdzie... gdzie jest Assassi? ASSASSI!"
-Wrrr...
Zawarczał niczym wilczur, któremu odebrało się całą rodzinę. Mimo swojego osłabienia rzucił się w kierunku trzech kapłanów w szale jakie ogarnęło jego ciało. Łańcuchy były na tyle krótkie, że nie sięgnął nawet rękoma winowajców zniszczenia wydarzenia, na które nigdy nie liczył, to jest zakochanie się w Assassi. Jeśli coś jej zrobili, to zginą na miejscu! Szamotał się mimo srebrnych kajdan i poświęconego różańca, który sprawiał, że wypalał blizny na torsie wampira. Włosy uniosły się lekko ku górze, czerwone źrenice zniknęły skąpane w czerni, a z kłów toczyła się rzadka piana. Przeszywające go impulsy sporadycznie "podcinały" wampirowi nogi i lądował na kolanach, żeby jeszcze bardziej wściekły podnosić się i zachowywać się jak jakiś demon.
I o to chodziło całemu zgromadzeniu, po części dzięki aniołowi doprowadzono wampira do szewskiej pasji, który w tej chwili myślał tylko o Assassi. Nie wiedział co jej jest, co się stało, czy to przez niego czy obcych. "Kapłani" stanęli w szeregu i przygotowywali się do pierwszego kroku rytuału.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Wto 13 Mar 2012, 18:03
Wizja Aaona nie przeraziła anielicy. Czytała już gorsze rzeczy z niektórych głów, ale ten obraz wydał jej się niesamowicie podniecający. Pewnie dlatego, że znajdowała się teraz bardzo blisko chłopaka, myliła spostrzeżenia. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie. Objęła chłopaka, przysuwając się do niego jeszcze bliżej. Ręka anielica powędrowała ku jego głowie i teraz przeczesywała białe kosmyki. Nie zniosłaby chyba oddzielenia go od niej.
Assassi nie chciała czytać myśli Aaona, ale kiedy jest się razem tak blisko, a nawet jeszcze bliżej to jest niemożliwe, aby to zastopować. Ponad to łączyła ich chyba więź, jak się okazało nie tylko chwilowa. Czasem anioły nie tylko widzą myśli innych, ale także przekazują mimowolnie kawałki moaziki z siebie. To trudne, aby wyćwiczyć myśli, aby nie uciekały, a czasem nawet niemożliwe. Assassi wydawało się, że właśnie coś przesłała Aaonowi, ale sama nie wiedziała co dokładnie.
Aaon przestał ją całować. Nie wiadomo czy sam przestał. Ale widząc co działo się w pokoju - to stało się mało prawdopodobne. Wiarygodniejsza wydawała się wersja, w której kilku mięśniaków mu uniemożliwiło cokolwiek. Również samodzielne poruszanie się czy chociażby patrzenie na świat. Nie zauważyła co mu podali, ale wampir przestał w ogóle kontaktować i jakby... zszedł z tego świata. Nie to niemożliwe, pocieszała się Assassi, przecież John, nie pozwoliłby na to. Pytanie kamerdynera rozwiało wszelkie wątpliwości.
- Co o złudnych nadziejach możesz wiedzieć Ty, który wciąż podkochujesz się w jego Matce. On przynajmniej ma odwagę wyznać mi to co czuje i nikogo nie niewoli! Nie mam zamiaru wychodzić z tego domu.
Oczywiście mężczyzna nie miał ochoty z nią rozmawiać więcej, ponad to co zapisane w etykiecie. Zebrało jej się na wymioty, a od chłopaka nie odebrała żadnej myśli.
"Percy pomóż mi! Oni robią coś Aaonowi, do jasnego gromu gdzie jesteście! Szybciej!"
Chciała skontaktować się z Upadłym - on wiedziałby co robić, jednak na razie to musiała działać.
- Chyba nie wiesz z kim zadzierasz. Szanuję twoją troskę, jeśli można to tak nazwać, o Aaona, ale chyba pani Kunt, nie życzyłaby sobie traktowania w ten sposób swoich i syna gości. Oczywiście nie znam jej tak dobrze jak Ty byś chciał ją poznać, albo znasz, jednakże weź pod uwagę moje słowa...
Mina kamerdynera zrzedła, kiedy Assassi wysłała mu myśl, że wie co się w jego głowie dzieje, ale pozostał nieugięty. Zawołał jednego ze swoich pakerów i chyba chciał siłą ją stąd wygonić. Nie dam się pomyślała.
Złożyła ręce i wymówiła w pełnym skupieniu zaklęcie, mamrocząc pod nosem, tak żeby nikt jej nie usłyszał. Początkowo nie było żadnego efektu, ale już po tym, kiedy otworzyły się jej oczy, mężczyźni padli na kolana. Na dwóch nogach stali tylko ona i kamerdyner. Ścisnęła w dłoni mocnej gwiazdkę ze swojej bransoletki a reszta tarzała się teraz po podłodze rękami chwytając się za uszy i prosząc o ustąpienie. Przepraszam... szepnęła nie otwierając ust - Muszę, tu chodzi o Aaona... I wzmocniła zaklęcie. Nowe tętniaki pojawiały się i pękały w ich mózgach. O tym byli przekonani.
- Przepraszam bardzo za moje maniery, ale chyba nie wiesz kim jestem. Nie traktuj mnie jak jakąś kolejną bezbarwną dziewczynkę, pięknie proszę. Zostanę tutaj - poczekam.
Uparcie powtarzała swoje życzenie. Nie wiedziała jak zareaguje na to wszystko John i tak szczerze, nie obchodziło ją to w najmniejszym calu. Liczył się Aaon i co oni z nim zamierzają wyrabiać.
Wzięła z talerzyka najdziwniejsze ciastko i włożyła do buzi. Gdyby nie wiedziała, że to dzieło wampira, pewnie wyplułaby to, bo smakowało okropnie, ale dzielnie przeżuwała, nie patrząc nawet na Johna. W myślach analizował sytuację, ale ani trochę nie obawiał się Assassi.

~⭐~⭐~⭐~⭐~⭐~
Po kilku minutach John wyszedł, zostawiając ją samą. No nie do końca. Do jej umysłu zaczęły trafiać impulsy z głowy Aaona. Wreszcie wróciła mu świadomość i pierwszym składnym obrazem, który pokazał w swojej głowie, była jej twarz, był strach o to co się z nią dzieje. Widziała, że jego ciałem targają silne emocje, ale to wyzwalało w nim ... demona! Zupełnie innego, od tego, który ją całował przed niespełna godziną!
Uspokajała go leniwie, odciążając z bólu i wymazując myśli o niej. Szło jej to z trudem, ale w miarę jak znikała ona, narastało zło i wściekłość! Nie ujawniała wciąż swojej obecności, tego że może mieć z nim kontakt. Po jej policzkach pociekły łzy. Nie mogła sama znieść tej tortury. Jej wampir teraz cierpiał w piwnicach, a ona siedziała w pustym nieznanym pomieszczeniu i mogła tylko słuchać, nie zdołałaby przecież pokonać trudności, które na pewno przygotował jej John. Ponad to w sali było wielu kapłanów. Chora specjalizacja, ale znali różne rytuały. Nie wiedziała jaką siłą dysponują, wolała więc nie ryzykować, bo wtedy mogliby skrzywdzić bardziej Aaona. Jak przekonała się już wielokrotnie, porywczość nie jestem dobrym doradcą w takich chwilach.
Assassi nie mając pomysłu na co to zrobić zacisnęła oczy i zaczęła nucić....

... kiedy śpiewają anioły to cała ziemia zatrzymuje się, żeby ich posłuchać ... może Aaonowi to pomoże. Musi tylko słuchać serca i chcieć wywalczyć sobie inne życie. Musi bardzo mocno pragnąć wyrzucenia demona. Musi zacząć zwalczać zło, sobą.
OCC: Atak umysłem -10PM x5 = -50PM
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 14 Mar 2012, 19:51
AkapitCzasami nawet najlepszy z najlepszych musi zacząć delikatnie...
Percy już kilometr przed willą upadł gładko na ziemię i z rękoma w kieszeniach, kopiąc kamyk oraz gwiżdżąc, szedł z wolna w tamtą stronę. Za pomocą swej energii nawet zmniejszył miecz i schował go do ręki, tak więc nic w nim nie przypominało osoby, której należałoby się bać. I wtedy nagle... usłyszał kaczkę.
Momentalnie padł na kolana, pod naporem przyszpilającej jego umysł energii. Mrugnął oczami i znalazł się w zupełnie innym miejscu, które wyglądało niczym z horrorów. Wtem jego uszu doszedł głos:
- Sam... Stoisz tu sam... U piekieł bram... Sam... - Chłopak rozejrzał się wokoło, przerażony. Pomimo bardzo dobrego wzroku oraz słuchu, nie dobiegały go żadne dźwięki, prócz kolejnych słów:
- Nie sam... Nie będziesz sam... Pa-Rim-Pam-Pam... Nie sam... - Teraz już Percy drżał ze strachu jak mała dziewczynka, mało brakowało do tego, że zacząłby popuszczać. Lecz w tym właśnie momencie rozbłysło olbrzymie światło, a przed nim pojawiły się trzy anioły, śpiewając:
- Bo tutaj są wszystkie, niegrzeczne dziewczęta, każdy je kocha i nikt nie pamięta. Rajskie masaże i whiskey w jacuzzi, ooo...All Inclusive! - Po czym wybuchnęli śmiechem i pomogli Upadłemu wstać.
- Hiro, chłopaki... Ja was kiedyś zamorduję! Świetny se moment wybraliście, nie ma co. Lepiej latajcie tu niedaleko i osłaniajcie tyły. - Puścił do nich oczko, na co odpowiedzieli kiwnięciem głowami, po czym mrugnął powiekami i znalazł się ponownie na trasie.
AkapitNie minęło parę minut i był już na miejscu. Uśmiechając się jeszcze szerzej, niż dotychczas, stanął przed drzwiami, pilnowanymi przez dwóch dryblasów, z dala było czuć, że wampiry.
- Czego. - Został zapytany Percedal, na co odpowiedział równie grzecznie, zwinnym ruchem przystawiając mu broń do gardła w taki sposób, że przy odpowiednim cięciu, drugi zostaje pchnięty w oko. Drugą ręką pokazał dla obydwu swój sygnet, mówiąc:
- Widzicie, co to jest? - Nie czekając na odpowiedź, kontynuował - No właśnie. A teraz tam wejdę i zapowiedzcie Lady Ann, że przybył jej najstarszy znajomy. - Po tych słowach z kopniaka otworzył drzwi i wszedł do środka. Rozejrzawszy się na boki, szybkim krokiem skierował się do salonu. Wtedy poczuł dziwne ciepło w kieszeni, doskonale wyczuł, że jeden z amuletów zaczął świecić, co oznaczało, że anielica jest wybrana. Ucieszyło to Upadłego, jednak jeszcze nie przyszła na to pora.
- Nie mów gdzie, czuję go. - Wypowiedział twardo, wymijając Assassi i nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Czasami są ważniejsze sprawy.
AkapitCzasem stare przymierze musi zostać wystawione na próbę...
Kierując się z kamienną twarzą w stronę lochu zamkowego, natknął się na tą, której oczekiwał.
- Witaj, My Lady, miło mi znowu ujrzeć tę twarz, wiecznie młodą i cudną, a jednocześnie tak grzechami paskudną.
- Oj hrabio, jest pan równie chamski, co bezczelny i właśnie to w panu uwielbiam. - Odpowiedziała mu z uśmiechem na twarzy, jednak po chwili spoważniała i zagrodziła drzwi.
- Słuchaj. Miałem tu przyjść za parę dni, prosić o pomoc, bo kroi się gruba impreza, jednakże okoliczności zmusiły mnie do tego, że twój syn pójdzie ze mną. Czy tego chcesz, czy nie. - Uśmiechnął się mściwie i czekał na jej ruch. Z drugiej strony czuł doskonale, że Aaon cierpi, a Nono się tu zbliża. Kroiła się serio gruba impreza, co wyjątkowo cieszyło Percy'ego.
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 14 Mar 2012, 20:51
____Było chłodno. Biegnąc przez łąki, ulice z Shinseiny, aż tutaj nieźle się wymęczyła. Rana na brzuchu wiele jej uniemożliwiała i bieganie było jedną z tych rzeczy. Tak na marginesie z raną na brzuchu przychodzenie pod posiadłość pełną wampirów nie było najlepszym pomysłem. Nic się jej przecież nie stanie... chyba.
Stała właśnie przed murem z bramą. To tutaj wyczuwała zapach nie tylko wampirów, ale też Upadłego. A więc przyleciał tutaj przed nią... Może to lepiej? Czuła, że to porachunki "wyższej" sfery, więc postanowiła się nie wtrącać. Nie jej interes co się dzieje w tamtej posiadłości, pewnie Percy ma jakiś porządny plan...
___- "Da sobie świetnie radę bez mojej pomocy." - Pomyślała wspinając się powoli i ślamazarnie na murek. Usiadła na nim twarzą zwróconą w stronę budynku, nogami zwisającymi w dół i spuszczonymi uszami. Będzie czekać. Nawet, jeśli to ma trwać wiekami, dniami i nocami będzie tutaj siedzieć i czekać, aż ktoś w końcu wyjdzie z tego budynku chociażby nogami do przodu.
Zaczęła zastanawiać się co tutaj na prawdę robi. Przypadkowo Nauczyciel wplątał ją w coś, w co tak na prawdę nie chciała się wplątać. Jest zwykłą, szarą istotą nie wartą uwagi, a Oni? Upadły, Zbawca Świata. Aaon, wampir ze szlachetnej rodziny. Assassi, istota prosto z niebios. A Nono? Nono jest pół zwierzem, z bloku mieszkalnego. Nie jest ważną osobą, nie jest sławna na cały świat, nie ma kontaktów z istotami boskimi... Co do cholery tutaj robi?! Gdy to wszystko się skończy, Nono wróci do swojego zadupia i dotychczasowego życia.
Wykrzywiła usta w grymas bólu, bardziej psychicznego niż fizycznego. Oczy zaszły jej łzami, obraz przed nią się rozmazywał, ale nie uroniła żadnej kropli. Wytarła je szybko rękawem bluzy i ze spuszczoną głową dla uspokojenia zaczęła śpiewać pewną piosenkę...
___ - Dango dango dango dango dango daikazoku... - "Wielka rodzina Dango". Kurcze, dziecinna piosenka. Śpiewają ją dzieci w przedszkolach, ale Nono zawsze uspokaja. To zadziałało również teraz. Po dziesięciu minutach była spokojna i czekała jak ten posłuszny pupil na swojego pana.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 14 Mar 2012, 21:21
Podczas krótkiej, ale ostrej wymiany zdań między lady Kunt a sir Percedal'em, dało się usłyszeć kolejny gardłowy ryk stłumiony przez ściany. Matka Aaon'a nie usuwała się z drogi, nie ustępowała tak jak Upadły od swojego zamiaru.
-Zdanie matki w dzisiejszych czasach nie ma żadnego znaczenia? Cokolwiek pan planuje, Aaon nie jest gotowy. Proszę nie pogarszać sytuacji jaka obecnie panuje. Przejdźmy do salonu, hrabio.
Wskazała ręką na pomieszczenie znajdujące się za plecami Zbawiciela Świata. Nutka irytacji dała się wyczuć w głosie wampirzycy. Nie spodziewała się, że tyle osób odwiedzi jej posiadłość bez uprzedzenia. Zmobilizowałaby każdego służącego w najwyższy stan gotowości. Tak to już cztery wampiry poczuły gniew aniołów. Najpierw od strony Assassi, a później od sir Percedal'a zasmakowały strachu, no i utraciły przytomność.
Kolejne warkoty przerywały ciszę panującą między tymi dwoma osobami, jednakże przy coraz częstszych, rozpaczliwych w szale nieludzkich nawoływań, lady Ann ściskała coraz mocniej framugę drzwi, jakby i ją dopadły pewne wątpliwości co do "rytuału".


Trzech zamaskowanych mężczyzn w odpowiednio białych, szarych i czarnych szatach debatowali intensywnie między sobą nie przejmując się napadem gniewu wampira, a tym, że emanował inną niż zwykle energią. Doszli do wniosku, że wykrystalizował się odłam demonicznej mocy w najczystszej postaci. Byli tym faktem tak zaintrygowani, że chcieli najpierw znaleźć źródło ekspansji sił Aaon'a, a później "coś zaradzić". W tym celu ustawili się dookoła miotającego się młodzieńca i wysunęli dłonie przed siebie, jednocześnie rzucili czar na paraliż całego ciała, co spowodowało, że chłopak runął jak długi na podłogę, będąc przytomny i unieruchomiony. Przenieśli go na stół i położyli jak pacjenta czekającego na operację. To było jednak coś o wiele gorszego.
Mężczyzna ubrany na czarno potrafił sprawić, że ciało nabierało wyglądu sprzed kilku dni wstecz. I to w bolesny sposób, gdyż przechodził ostrożnie przez każdy etap gojenia się i otwierania się ran na nowo. Aaon czuł to wszystko na sobie, miał coraz większe oczy od bólu, którego nie mógł "wyrzucić" z siebie. Koiły go słabo słyszalne słowa pieśni Assassi, chyba tylko dlatego zachowywał się w miarę spokojnie jak na taką sytuację. Kapłani podczas penetracji ciała wampira dostrzegli, że jego żyły dwa dni wcześniej napęczniały od krwi anioła, co odnowiło ranę na brzuchu. W dodatku jakaś niebieska kula rozpłynęła się po żyłach i zaniknęła, tym samym wzmacniając ponownie ciało chłopaka. To była darowizna anioła, ale oni o tym nie wiedzieli. Uśmiechnęli się chytrze, bo ich myśli oscylowały wokół tego samego stwierdzenia.
"Po co leczyć wampira z demonizmu, kiedy jest bliższy demonowi niżeli wampiryzmowi? Nasza metoda powiodła się, wydobywamy z niego coraz więcej zachowań przypisywanych demonowi. Kontynuujmy to, co zaczęliśmy piętnaście lat temu, a być może w końcu całkowicie zmienimy jego genotyp!"
I nagle z paraliżu uwolniła się ręka Aaon'a, którą chwycił za twarz jednego z najbliższych kapłanów i zbliżył szyję do swoich kłów. Nie zdołał wbić zębów, bo odsiecz przybyła dużo wcześniej i znów zaklęciem przywarła wampira do ściany. Nie miał na sobie kajdan, lecz mężczyzna w masce i białym ubraniu rozpoczął wystrzeliwanie białych jak śnieg runów na ciele chłopaka, pobudzając znów demona wewnątrz panicza Kunta do walki tak, żeby padł z wyczerpania, ale przy okazji rozszarpał resztki osobowości młodzieńca. Mając sprzymierzeńców w postaci Assassi i... moment... Nono? To jej krew czuje gdzieś nieopodal? Krew?! Czyżby wiedziała, że coś dzieje się tutaj, że znalazła się tu z sir Percedal'em? No tak. Anioł. Musiał zostać myślami przy nich, bo ciało odmawiało posłuszeństwa. "Szare" zaklęcia poszły w ruch, zostały tylko "czarne", najcięższe.


Nono miała rację, rana na brzuchu mogła być niebezpiecznym wabikiem dla głodnych służących, których odprawiła lady Kunt za niesubordynację i niewykonania powierzonego zadania. Właśnie przeklinali pod nosem, kiedy ujrzeli dziewczynę siedzącą na murku. Aż ich oczy rozpaliły się od samego zamiaru.
-Kici kici, taś taś.
-Do wilka k*rwa, do wilka?
Zbliżyli się do murku, żeby mieć w polu zasięgu wilczycę. Zebrało się tu czterech, wcześniej wspomnianych "goryli".


Sytuacja zmuszała Johna do powrotu do salonu z anielicą, która dość brutalnie potraktowała jego podwładnych. Trochę podsłuchał rozmowę sir Percedal'a i lady Kunt, ale nie mógł przejść obok obojętnie wobec natarczywego gościa płci żeńskiej.
-Skoro chcesz zostać, to mogę przynieść coś ciepłego do jedzenia, to potrwa znacznie dłużej niż przypuszczałem...
Nie do końca wiedział co powinien zrobić w tej chwili: pomóc lady Kunt z "ułożeniem" rozbrykanego gościa w postaci sir Percedal'a czy mieć na oku tą małą wiedźmę o anielskich skrzydłach. Wybrał to drugie.

OOC:
No to jedziemy Razz
Statystyki 1 kapłana:
Bezrobotne wampiry, statystyki łączne:
John:
Możecie, ale nie musicie walczyć, zależy od Was i Waszej wyobraźni Smile
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 14 Mar 2012, 23:39
John był w rozterce, tak samo jak ona. Jednak jej obecność w tym domu nie sprowadzała się tylko do noszenia różnych rzeczy (w tym Aaona) po i do rezydencji. Sir Percedal wpadł przez drzwi i o mało co się sie potknął o kanapę, na której siedziała, a kamerdyner tylko odprowadził go wzrokiem. Pomyślał, że dawno tu nie było tak wielkiego tłoku, ale dalej próbował pillnować anielicy, czy jak on to nazwał diablicy. Za cel postawił sobie, że nie spuści jej z oczu. Hah.
Wokół Assassi pojawiła sie jasnoniebieska aura i tyle tylko John zobaczył, bo Assassi była już przed domem. Do Aaona pobiegł Percy, a w większym niebezpieczeństwie była teraz Nono.
- Co Ty tu robisz dziewczyno z tą raną? Czy Percy w ogóle nie myśli? Schowaj się za mną i ani waż się przemieniać, bo będzie gorzej. (...) Trzymaj to, do buzi
Najpierw ją skarciła jak starsza siostra, a potem jeszcze dała jej Beatitudinem, tak jak wcześniej Aaonowi. Zwierzakom przyśpieszał wszystkie procesy. Sama anielica zabrała się za przeciwników. Czwórka trochę większych niż zwykłe wampirów ale głodnych. Zapach krwi wilczycy obudził w nich rządzę i chyba trudno byłoby ich uspokoić, ale próbować nie zaszkodzi.
- Chłopaki, krew anioła jest bardziej sycąca niż jakiegoś tam pół-człowieczka.
Ruchy Assassi były zdecydowanie szybsze. W mgnieniu oka obnażyła nadgarstki i przecieła gwiazdką wzdłuż swojego przedramienia. Troje z krwiopijców rzuciło się w jej stronę, ale jeden wciąż zbliżal się do Nono. No trudno, musi sobie poradzić. Teraz jednak myślała o innych rzeczach: po pierwsze o Aaonie, który właśnie przeżywał kolejną falę tortur od świetnych kapłanów, po drugie o sobie, bo nie wiedziała co zrobić, po trzecie gdzie jest ten lewniwy John?
Swoim zwyczajem zacisnęła pięści, jednak była zbyt roztargniona, aby wykorzystać iluzję. Musiała sobie poradzić w inny sposób, ale na szczęście miała większą niż zwykle szybkość. Ogłupione rządzą wampiry, o ile nie wiedziały, że ktoś chce je atakować, nie przejmowały się nim i uważaly, że już się jest wysuszonym. Mylą się... i dobrze.
Zaatakowała momentalnie. Kopniakiem trafiła w twarz, a potem podcieła mu nogi. W jego głowie pojawiła się tylko ciemność, bo walnął makówką o kamień. Na chwilę miała go z głowy. Jeszcze dwóch.
Rzuciła swoją bransoletką, a jej łańcuszek nienaturalnie się wydłużył, a zawieszka zaczęła świecić. Tak powstałym biczem skleiła ze sobą wampiry, a że "lina" wykonana była ze srebra, zaczęła ich parzyć. Zawiązała ozdobę tak, aby nie mogli jej zrzucić. Poszło jej nadzwyczaj łatwo, ale schody zaczynały się właśnie teraz. Wzrokiem poszukała Nono. Nie było jej w pobliżu! Już miała podążyć za jej myślami, a tu... Aaon zaczął krzyczeć przeraźliwie. Szybko udała się w jego stronę. Drzwi zastawił jej John.
- Jesteś bezczelna mała... panienko.
- Nie mam zamiaru z Tobą teraz rozmawiać. Niech John mi wybaczy moje maniery.
Powiedziała i pomknęła na dół za myślami jej wampira. Kapłani ostro przegięli i Assassi nie ręczyła za siebie. O ile służbie nie zrobiła krzywdy i jutro dojdą do siebie to duchowni przecież nie byli połączeni z rodziną Aaona w żaden inny sposób niż pieniędzmi...
OCC:
Prośba o naukę techniki Oświecenie (-70MP +10zręczności)
Obrażenia:
wampir: -25 HP


Ostatnio zmieniony przez Assassi dnia Czw 15 Mar 2012, 22:40, w całości zmieniany 1 raz
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 15 Mar 2012, 15:50
[akapitCzasami Upadły musi polegać na innych, nie może brać wszystkiego na siebie...
Doskonale widział każdy, nawet najmniejszy fragmencik tej sytuacji. Uśmiechał się w stronę Lady Kunt, gdy Assassi zbliżała się do drzwi, prowadzących do lochów. Nagle wstał, lekko się skłonił i wyminął wampirzycę. Spotkał się z anielicą w pół drogi, przez co ponownie zrobiło mu się ciepło w okolicach kieszeni, w której miał łańcuszki. Twarz mu pojaśniała, wyciągnął medalion z umieszczonym, landrynkowym amuletem i wręczył go dziewczynie mijającej go, wypowiadając na głos myśli:
- A to, byś nie zapomniała, kim jesteś. - Posłał jej krótkiego całusa, po czym wrócił do salonu, gdzie zwrócił się do hrabiny:
- Mogę prosić filiżankę herbaty oraz jakieś ciasteczko? - Wyszczerzył zęby, zarówno z powodu swojej udawanej naiwności, jak i tego, że AnaBell dostała Amulet Dobroci, wzmacniający tę właśnie cechę. *Zostały dwa...* Wyszeptał do siebie w myślach, rozglądając się umysłem po błoniach i zastanawiając się, czy zgodnie z jego oczekiwaniami, chłopaki obstawiają tyły.
[akapitCzasem Upadły ma obowiązek poświęcić sprawy doczesne dla spraw ważniejszych...
- To może wróćmy do tej ważniejszej sprawy, co? - Zagadnął i nie czekając na odpowiedź, przeszedł do rzeczy - Na Seishi kroi się niezła rozróba, pogłoski krążą o tym, że pewien demon zdobył Excalibur i...
- Przestań pan wygadywać bzdury, panie Percedalu. Potężne demony, Excalibur? To są bajki, które dorośli opowiadają dzieciom, by smacznie spały. - Odpowiedziała z przekąsem Ann, klaszcząc w dłonie i wypowiadając parę słów, za pomocą których chwilę później przyszedł służący z tacą z ciastkami oraz dzbankiem herbaty.
- Dziękuję. - Zwrócił się do niego Zbawca Świata, po czym spojrzał w oczy rozmówczyni i dodał - Czyżby? - W tym momencie przez jej głowę przeleciały obrazy z głowy Nono jak i Ukye, czyli ataki dwóch białowłosych. Po tym ułamku sekundy, ręka kobiety zadrżała, a mina zrzedła.
- Więc jak...? - Szykowały się długie negocjacje...
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 15 Mar 2012, 19:48
____- Jasna cholera... Co to było? - Po murku znowu zaczęła się wspinać wilczopodobna dziewczyna. Wdrapała się na miejsce wcześniejszego pobytu i usiadła niczym wilk starając się przypomnieć sobie co własnie się stało. Zmrużyła powieki...

Pamięta, że przyszło czterech kolesi, wampiry. Wyglądali na zezłoszczonych i co gorsza głodnych. Dziewczyna chciała już stawać do walki zadowolona, że nie będzie siedzieć bezczynnie gdy... ooo, to ten moment! Przyleciała do niej jakaś anielica. Nie, nie jakaś. To ta sama co z Czarnego Jeziora, która leczyła Aaon'a. Zmarszczyła brwi myśląc, że oto nadszedł kolejny przeciwnik. Coś powiedziała do niej, że niby ma się schować za nią i siedzieć jak ta mysz pod miotłą. O nie! Co Ona sobie myśli? Że Nono usłucha tego i jeszcze weźmie to coś dziwnego do buzi? Pff, dobre sobie. Przyszła tutaj, żeby pomóc, walczyć, a nie być kimś, kogo trzeba ochraniać własną du...!
Skruszyła tabletkę w palcach i zrobiła krok do tyłu. Chciała atakować i pokazać tej Anielicy, że nie jest byle kim... chciała. Tak! Wtedy, gdy robiła ten krok spadła z murka i wpadła w krzaki. Nie leżała tam zbyt długo... No tak, wszystko jasne.

___- No nie no. Chłopaki, żartujecie sobie ze mnie, prawda? - Spytała z ironią w głosie drapiąc się nogą za uchem. Jeden leżał na ziemi nieprzytomny od uderzenia się o kamień, a dwóch szarpało się w dziwnym objęciu jakiegoś srebra. - Zaraz, a gdzie czwarty? - Otworzyła szeroko oczy i odwróciła się. Dostrzegła nad sobą zgubę, która ze świecącymi oczami i wydłużonymi kłami chciała się rzucić na dziewczynę. I wtedy... BACH! Jeden, dość sporej masy, szary wilk sprzątnął wampira gdy ten już prawie miał dorwać Nono. Zwierz zaczął szarpać się z tamtym wilkiem, a ten, który zemdlał zaczynał się wybudzać. Tak więc za sprawą swoich małych umiejętności przywołała jeszcze pięć wilków podobnych do tego pierwszego i kazała atakować biedaka, ale zabroniła zabijać. Nie zasługują na to, nie są źli, tylko mają swoją nieposkromioną naturę.
Nono nie miała zamiaru siedzieć bezczynnie. Zeskoczyła z murku i pobiegła do szopki przy kwiecistym, niezadbanym ogrodzie. Znalazła tam dość spory i solidny sznur. Wzięła go i wróciła na miejsce bójki, gdzie gwizdnęła na swoich podopiecznych każąc przynieść już nieprzytomnych od walki dwóch wampirów. Związała ich tak by nie mieli możliwości ruchu i gdy skończyła usiadła na trawie odsyłając wilki. Kurcze...
___- Szybciej tam... - Westchnęła i położyła się czekając.



OOC
Ubieganie się o technikę: Przywołanie
Atak potężny: 24 DMG + Efekt przywołania czyli 36 DMG dla wampirków.
- 25 MP
avatar
NPC
Liczba Postów : 699
https://seishipbf.forumpolish.com/t402-karta-postaci-shiyu-kurash

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 15 Mar 2012, 19:54
Assassi: Zaliczona technika Oświecenie - za zgodą: Aaon'a.
Nono: Zaliczona technika Przywołanie - za zgodą: Aaon'a.
Dom Aaona Kunta Button_ok
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 15 Mar 2012, 21:00
Wampiry nie miały szans przed dwiema agresywnie nastawionymi dziewczętami. No cóż, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Tylko jeden sługa trzymał się jakoś na nogach, ale był pokąsany przez wilki, które jeszcze przez chwilę krążyły wokół Nono. Zniknęły niemal równocześnie ze zniknięciem anioła. Zlękniony sługa padł na kolana i nie ruszał się z miejsca, jakby modlił się czy coś. Bolały go rany, został wylany z roboty - facet miał dzisiaj gorszy dzień.
Podniósł się ledwie słaniając na nogach i w skupieniu spoglądał na odpoczywającą dziewczynę.
-Wejdź na dach, za chwilę przybędzie odsiecz, a tak to uchronisz się od walki.
I dał dyla gdzie pieprz rośnie, ale upuścił coś. To był czarny, nieco zardzewiały klucz, ale od czego?


Lady Kunt nie zdawała się być poruszona wizjami, jakie dopadły jej umysł. To tylko pozory, które chciała jak najlepiej zaprezentować. Nie mniej jednak podjęła ów sprawę na serio.
-Załóżmy, że Panu uwierzę. Co w takim razie ma z tym wspólnego mój syn? Nie ma już dzielnych rycerzy w pogotowiu? Co Pan chce przedsięwziąć?
Swoimi czerwonymi oczami kusiła do wypowiedzenia się konkretnie co chodzi mu po głowie. Ah, nie wiele zmienił się przez te dziesiątki lat. Jak nie będzie się stanowczym, to nie wydusi z siebie więcej niż według niego powinna wiedzieć osoba zainteresowana. A lady Ann Kunt była osobą dociekliwą, zwłaszcza, że tu chodziło o coś więcej niż jej czy Aaon'a życie.


Assassi dotarła do pomieszczenia, gdzie odbywał się "rytuał". Z tego miejsca gdzie stała dostrzegła trzech mężczyzn w maskach oraz Aaon'a. Mimo licznych ran i świeżo wypalonych na ciele niezrozumiałych znaków stał ze spuszczoną głową. Po jego ciele pędziły jak szalone impulsy, które powodowały spięcie mięśni rąk i klatki piersiowej. Wydawało się, że miał więcej masy mięśniowej niż zwykle, a włosy nieco podrywały się ku górze. Opierał się tym zaklęciom, ale tylko dlatego, że nie były najsilniejsze. Dopiero, kiedy wyszedł przed szereg mężczyzna w czarnym płaszczu, panicz Kunt parsknął na niego, nawet nie będąc w stanie wyartykułować ludzkiego słowa. Zupełnie czarne ślepia nie widziały anielicy, gniew i zemstę kierował przeciwko "kapłanom". Zjednoczeni umysłem koncentrowali się na wampirze.
-TENEBRIS EXCITATIO, MAURIS!*
Z wyciągniętej dłoni kapłana wystrzelił czarny promień przeszywający na wylot ciało Aaon'a, który darł się, póki miał czym oddychać. Na samym środku torsu panicza pojawił się okrągły, czarny jak smoła, tatuaż, z którego przy bezdechu wampira wyłaniały się ciemne pajęczynki pęczniejące jak żyły i rozchodzące się w wolnym tempie po korpusie. Złapał oddech dopiero po minucie starań, ale długo nie kontaktował. Kapłani wykrzywili miny w grymasie niezadowolenia, spróbowali ponownie:
-TENEBRIS EXCIT...
Silna ręka chłopaka zacisnęła się na szyi ubranego na czarno "kapłana", a gdy chcieli ruszyć z odsieczą jego współpracownicy, to Aaon wbił mocniej paznokcie w krtań. Był tak zdesperowany do pozbycia się wroga, że nie wyczuwał obecności anioła.

OOC:
Oto co nastąpiło Razz
Statystyki 1 kapłana:
Bezrobotne wampiry, statystyki łączne:
John:
DMG na jednego kapłana: atak podstawowy = 12

*TENEBRIS EXCITATIO oznacza "Przebudzenie Ciemności"
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pią 16 Mar 2012, 22:22
W piwnicach unosił się zapach krwi. Może tak tylko się Assassi wydało, bo krwawić mogła sama. Kiedy stanęła w drzwiach pomieszczenia, w którym torturowali Aaona natrafiła na barierę. Nie wiadomo skąd walnęła po prostu o niewidoczną ścianę. Sprawdziła ręką, ale coś nadal ją powstrzymywało. Do tego pierścień zaczął parzyć jej rękę, nie wiadomo dlaczego.
Wpadła na pomysł, aby uspokoić Aaona bardziej, bo w jego głowie pojawiały się dziwne pomysły. Wysiliła swój umysł, a tej chwili wampir zacisnął pazury na krtani czarnego kapłana. Nie widziała jego twarzy, ale pewnie zbielała całkowicie, natomiast twarz Aaona wyglądała strasznie, a oczy.. jego oczy dziwnie błyszczały szkarłatem i czernią. Jednocześnie przyciągały i odtrącały. Gdyby nie ta ściana pewnie podbiegłaby do tej dwójki szamoczącej się ze sobą, albo raczej Aaona potrząsającego kapłanem. Nie chciała nic robić, bo kapłanowi się należało, a gdy nawet próbowała to chwyt jeszcze się zacieśnił.
- Aaon, jesteś silny, pokaż im, że panujesz nad sobą.
I wtedy duchowny wylądował na podłodze, a oczy Aaona powędrowały ku Assassi.
- Aaon nie mogę tam wejść przepraszam...
I anielica się odwróciła, uciekając na górę do Nono.
- Ta tabletka, którą Ci dałam wcześniej przyśpiesza metabolizm u pół-zwierzaków, jak Ty. Przepraszam, jakoś nie przedstawiłam się Ci jeszcze. Moje nazwisko to Assassi, ale skoro Perc obdarzył Cię zaufaniem to mów do mnie Anabell, albo po prostu Ana.
Znów mówiła zbyt dużo niepotrzebnych słów. Wstydziła się swojego zachowania. Zostawiła Aaona tak samego z nimi wszystkimi. Wiedziała co prawda, że nie mogą go zabić, ale bała się o niego, w końcu pierwszy raz widziała go w takim stanie. I tak nie mogłam podejść - pocieszyła się... jednocześnie zastanawiając się o co chodziło z tą ścianą. W końcu w domu nikt o tym nic nie wiedział, nawet kapłani... więc musiała poszukać powodu gdzie indziej.
- Przykro mi z powody twoich braci...
Westchnęła, bo myśli Nono wchodziły do jej głowy same. Miała bardzo słabą barierę magiczną i moc jakby z niej uleciała. Pogłaskała szczeniaki biegające przy Nono, ale jeden z nich zawarczał na nią nerwowo, więc przestała i odsunęła się od całej grupki. Usiadła na murku przed posiadłością, podkulając pod siebie nogi. Sukienka się zbrudziła, Aaon pewnie będzie na mnie zły... wydał na nią tyle pieniędzy, a teraz nadawaje się tylko i wyłącznie do wyrzucenia. Assassi dostała dreszczy, nie tylko ze strachu. Do tego dołączyło się zimno, wycieńczenie, ból i niepewność. Jej dolna warga drżała, a po jej policzku spłynęła gorzka łza.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 17 Mar 2012, 11:48
AkapitCzasem Upadły musi postawić wszystko na jedną kartę...
Percy wysłuchał spokojnie słów Lady Ann, po czym zabrał głos, łyknąwszy trochę herbaty:
- Aaon jest wyjątkowym młodzieńcem, nadaje się idealnie na to, by zostać moim uczniem. Nie zapominaj, moja droga, że praktycznie dzięki moim wpływom wasz ród zyskał taką sławę oraz majątek, coś mi się w zamian należy, chociażby właśnie możliwość uczenia twojego syna. Poza tym - Przerwał na chwilę, by ugryźć ciastko - Jeśli nie przerwiesz rytuału, stracisz go na zawsze, zostanie demonem, jak ojciec. Nie chcesz tego, prawda? - Jego uśmiech rozjaśnił całe pomieszczenie, Zbawca Świata wstał i powoli wyszedł z pomieszczenia, po czym zaczął kierować się do lochu.
AkapitCzasem Upadły musi postawić wszystko na jedną kartę...
Wojownik stanął przed magiczną ścianą, która nie pozwalała nikomu dostać się do pomieszczenia. Pogładził ją parę razy, po czym zacisnął pięść i uderzył z całej siły. Nic się nie stało, prócz faktu, że moc chłopaka gwałtownie spadła. Powtórzył uderzenie i padł na kolana, jednakże nie zamierzał się poddać. Nabrał dużo powietrza w płuca i walnął z całej swojej siły głową w niewidzialny mur. Zdało się wtedy słyszeć potężny trzask, a Aniołowi zakręciło się w głowie z braku energii. Ostatkiem sił powstał z kolan i zaczął biec. Wierzył bowiem, że przez taką prędkość przestanie się kołysać i nie wywróci się. Przyspieszał i przyspieszał, chcąc jak najszybciej dostać się do Nono i Assassi. Nie używał skrzydeł, był na to za słaby. Nagle, wręcz mimochodem wypowiedział, a raczej wykrzyczał słowa:
Cealestis Aequaliter!
W tym momencie wyglądał, jakby dostał potężnego kopniaka w tyłek, nagle wyrwał do przodu z taką prędkością, że widać było tylko czarną smugę, którą powodowały łopoczące skrzydła. Chłopak w mig znalazł się przy dziewczynach i tuż przed utratą przytomności i opadnięciem w ramiona Wilczycy, zdołał wyszeptać jednym tchem:
- Bariera padła, ratujcie go...

OCC: Fabularna utrata energii, -150MP
Prośba od uzyskanie zaklęcia Cealestis Aequaliter (Niebiański Sprint)
avatar
NPC
Liczba Postów : 699
https://seishipbf.forumpolish.com/t402-karta-postaci-shiyu-kurash

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 17 Mar 2012, 13:35

Percy: Zaliczone zaklęcie Cealestis Aequaliter - za zgodą: Nono.
Dom Aaona Kunta Button_ok
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 17 Mar 2012, 16:14
____Za dużo się działo. Siedząc na dworze liczyła na to, że będzie miała spokój, a stało się zupełnie inaczej... Nie wiedziała co dzieje się w środku i szczerze mówiąc wolała nie wiedzieć. Zdziwiła się gdy usłyszała jednego z wampirów, który... chciał jej pomóc? Za co? Za to, że go zlała, chce ją uchronić od ataku kolejnej chmary potworów?
__ - Czeka... - Chciała go zatrzymać, ale uciekł. Przełknęła ślinę i spojrzała w dół, na zgubę dziwnego typka. Zardzewiały klucz... Nie zastanawiała się do czego może służyć, co otwiera, lub zamyka. Schowała go do kieszeni i chciała iść na dach przed niebezpieczeństwem o jakim informował go mężczyzna, ale przyszła ta Anielica. Prychnęła odwracając wzrok słysząc, że ta tabletka miała jej pomóc w wyleczeniu się. Nie potrzebowała tego, znaczy... potrzebowała, ale jej "duma" nie pozwalała pomóc sobie. Szczególnie gdy pomaga jej osoba, która trzyma z demonem, który skrzywdził jej przyjaciela. NAWET, jeśli jest aniołem. Te myśli mogła wyczytać Assassi bardzo dobrze.
Starała się być miła, dlatego przedstawiła się imieniem i nazwiskiem gdy Ana to zrobiła i nawet lekko się ukłoniła. Jedna rzecz się jej nie podobała. Robiła to samo co Percedal, czytała w jej myślach... Może nie do końca dokładnie, bo nie miała braci, tylko przybrane wilcze rodzeństwo, czyli siostrę i brata.
__ - Jak na Anioła jesteś słaba w czytaniu myśli. - Mruknęła i odwróciła się plecami zaciskając pięści. Była zła, dlatego resztka wilków, które chodziły wokół niej również nie były przyjaźnie nastawione i zawarczały na Anielicę. Kątem oka dostrzegła, że Assassi usiadła na murku wyraźnie przygnębiona. Wzrokiem odesłała pozostałe wilki w las. Może nie miała talentu czytania w myślach, ale wiedziała dobrze, że coś ją gnębi. Spuściła nieco uszy i podeszła do niej. Stanęła przed murkiem z poderwaną głową lekko do góry i otworzyła usta by coś powiedzieć, ale...
__ - PERCY! - Krzyknęła trzymając Ukochanego w ramionach. Otworzyła szeroko oczy i zacisnęła zęby próbując nie doprowadzić do wycieku łez. Aaon. Nie do końca wiedziała, ale podejrzewała, że to o Niego chodzi z tą barierą. Aby się upewnić podniosła nieco głowę i poruszyła noskiem wyłapując zapachy i ... tak! Poczuła coś! Dopiero teraz...
Coś sobie skojarzyła. Wtedy, w lesie przed tym jak została cięta mieczem również nic nie wyczuwała. Żaden zapach nie łaskotał jej nosa, więc nie wiedziała, że ktoś się zbliża. Wtedy to też mogła być sprawka bariery. Ale nie o to teraz chodzi.
__ - Anabell! Weź Percedala i wzleć z Nim na dach posiadłości. Zapachy krwi zwołują wampiry, a tam będziecie bezpieczni. Ja tam idę i nie waż się za mną iść... Nie zostawiaj Go! - Krzyknęła jednym tchem i ostrożnie położyła Ukochanego na ziemi. Pod nią pojawiły się błękitne, świecące kręgi z runami. Już chciała zamieniać się w wilczą postać, gdy nagle przypomniała sobie, że to grozi otwarciem się rany na nowo więc zrezygnowana zaczęła biec do środka. Kierując się węchem dotarła szybko do dziwnej piwnicy gdzie odbywał się "rytuał". Od razu dostrzegła Aaon'a w dość dziwnej postaci... Po jego ciele pędziły jak szalone impulsy, które powodowały spięcie mięśni rąk i klatki piersiowej. Wydawało się, że miał więcej masy mięśniowej niż zwykle, a włosy nieco podrywały się ku górze.
__ - Atak Szponu! - Krzyknęła na wlocie i zaatakowała wydłużonymi pazurami jednego z kapłanów, który stał na boku. Potem pchnęła do tyłu drugiego tak by stracił równowagę i upadł. Ustała na nogach o odwróciła się. Spojrzała na wampira ze strachem w oczach. Widząc, że ten ostatni, ubrany na czarno ledwo dysze bez wahania podbiegła do Aaon'a i przyłożyła Mu mocno z pięści w twarz... I tak nie kontaktuje!

OOC
Atak Szponu - + 15% do DMG = 14 DMG ( 115% z 12 =13,8 )
- 15% MP = 7 MP.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 17 Mar 2012, 18:28
Urodziwy mężczyzna miał na lady Kunt porządnego haka, nie zapomniała o tamtej przysłudze z wielu lat. Wykrzywiła minę wraz z promieniejącym uśmiechem rozmówcy, aż wytrzeszczyła z przerażenia oczy słysząc ostatnie słowa dotyczące jej syna.
-O czym Ty mówisz hrabio? Jak to… przecież po to są ci kapłani, żeby uciszyli demona… Oszukano mnie?
To ostatnie pytanie zadała już samej sobie, nawet zabroniła John’owi iść za Upadłym. Nie podobało jej się to wszystko. Wstała z fotela, żeby udać się do lochów sprawdzić to na własne oczy. Najpierw jednak przeszkodził jej w tym pędzący w niesłychanie szybkim stylu sir Percedal, który wyglądał na wykończonego, a mimo to przemknął się jak cień. Nieco oszołomiona przyglądała się znikającej sylwetce anioła, a kiedy znów zmierzała do lochów wyprzedziła ją dziewczyna z… wilczymi uszami i ogonem. Dostała małego zawrotu w głowie, więc opadła bezradnie na kanapę.
-To nie na moje nerwy. John, wyproś kapłanów, ale już! I… gdzie jest moja służba!?


Dobre pytanie, inne wampiry jak głupie wybiegły przed posiadłość, gdyż wyczuły krew. Krzątały się jak zombie, ale nie mogły odnaleźć źródła przepysznej posoki. Nie dostrzegli niczego podejrzanego, nawet nie podnieśli wyżej głów niż rosną drzewa, dlatego nie widzieli dwójki aniołów. Mogli być bezpieczni, jeśli będą zachowywać spokój, bo maruderzy i najbardziej głodni służący siedli na ławkach przed domem i czekali aż znowu ich zmysły wyczują coś bardziej niezwykłego niż codzienne obowiązki w rodzinie Kuntów.


W lochach działo się zdecydowanie najwięcej brutalniejszej akcji. Niemogący złagodzić nastawienia na kapłana, Aaon wciąż dusił gołą ręką „kapłana”. Wśród czarnej jak węgiel podświadomości pojawiła się iskierka bieli należąca do Assassi. Wydawało się, że w tej chwili uścisk nieco zelżał, ale w mig ścisnął jeszcze mocniej gardło nikczemnika i pozbawiał go tchu. W całym tym amoku nawet głos anioła nie mógł dotrzeć do jego uszu, a w oczach raziła ofiarę zemsta, gromadzona od piętnastu lat, za te wszystkie katorgi jakie zsyłał on i jego pomagierzy. W pewnym momencie na ręce zaciskającej tchawicę oprawcy pojawiły się czarne żyły, które pęczniały tym bardziej, jak zamaskowany mężczyzna bladł coraz intensywniej. Dziewczyna nie mogła dłużej znieść tego widoku, więc wybiegła z lochów, a wampir wydawał się być już przyzwyczajony do nowego siebie, bo na jego twarzy pojawił się grymas uśmiechu.
Nie dostrzegł także tego jak sir Percedal usilnie starał się połączyć świat rzeczywisty z tym zamkniętym przez barierę. Nie zdawał sobie sprawy, że tyle osób chciało go ratować, Aaon nie był sobą. Stracił zupełnie poczucie czasu, a jego ofiara łaknęła dla siebie jak najwięcej sekund na przetrwanie. Mężczyzna w czarnym ubraniu schodził z tego świata, gdyby nie kolejna interwencja, tym razem w postaci pięści Nono. Wampir zwolnił uścisk „kapłana”, który padł na bok na podłogę, obok wcześniej powalonego kolegi. Czarne jak węgle oczy wbił w dziewczynę, ale tylko na moment. Bowiem za chwilę chwycił wilczą dziewczynę za ubranie, przycisnął Ją do ściany i wysunął błyszczące w sztucznym świetle kły. „Kapłani” pozbierali swoje manatki i kolegę prawie nieżywego, nie martwiąc się, ani nie starając się pomóc dziewczynie. Wszak rzuciła się na nich. Daleko nie uciekli, bo John ich śledził, ale to inna, mniej ciekawa sytuacja…
Z zaciśniętych kłów i nozdrzy wydobywało się lodowate powietrze z wnętrza Aaon’a, którym chuchał na Nono. Przywarł Ją do ściany brudnymi od krwi oprawcy rękoma tak, żeby nie ruszała się. Ślepia bez czerwonych źrenic wpatrywały się zuchwale na dziewczynę jak na przyszły posiłek. Czas działał jednak na korzyść Nono, bo kiedy Kunt oblizywał Jej szyję szukając językiem najcieplejszego punktu do wbicia kłów, to nienawiść malała. Źródło gniewu już nie znajdowało się w tym pomieszczeniu, więc jakby coraz wolniej wykonywał czynności przygotowawcze do wbicia kłów i wyssania krwi. A jak dodać do tego fakt, że Aaon w końcu zaczął walczyć ze swoją gorszą stroną, to wynik mógł być zadowalający, ale nie wystarczający. Tyle informacji dotarło do niego w opóźnionym tempie, tyle wrażeń innych i starań o to, żeby wszystko dobrze potoczyło się w życiu wampira… Assassi, sir Percedal, Nono… cała trójka chciała dla niego jak najlepiej, dlatego tutaj się zjawili. Jego dusza spowita demonizmem rosła w siłę. Ręce przytrzymujące dziewczynę zaczęły drżeć, a oddech nabierał tempa. A gdy zobaczył gdzie jest, co robi…
Od razu puścił czarnowłosą ogoniastą, sam potykając się cofnął się rakiem odsuwał się migiem od Nono, aż plecy nie napotkały oporu w postaci naprzeciwległej ściany. Bardzo nierówny, szybki i głośny oddech odbijał się echem po lochach. Ciało Aaon’a nie wracało do normy, nadal pulsowało od bodźców i skóra pokryta była jakby czarną siecią pajęczyn, które trochę też przypominały żyły. Epicentrum tego czegoś było na samym środku klatki piersiowej i kreowało się w czarne słońce z wyglądu wielkości ściśniętej pięści. Zacisnął zęby z nowej dawki bólu, lecz coś sprawiało, że cierpiał mniej. Nie tylko myśli Assassi o nim, ale i coś znacznie gorszego.
Na swoich kłach miał krew Nono.
Czy to możliwe? Ale kiedy? Przecież uważał, że nie zdążył Jej zrobić krzywdy. Czyżby umysł tak bardzo chciał krwi przyjaciółki, że wyimaginował to odczucie na jego kłach? Nie, to wydawało się zbyt prawdziwe. Nie chciał podnieść spojrzenia na wilczą dziewczynę, wielka odraza do samego siebie i wstyd za to co zrobił nie ośmielało go do tego ani trochę. Patrząc się tępo na podłogę milczał w ogromnym przygnębieniu.
”Wcale nie jestem lepszy od Ukye… Jak mogłem drugi raz skrzywdzić przyjaciół, tym razem Nono? Ksa!”
Myśląc i karcąc się w myślach zaciskał pięści, gdy dawka nieprzyjemnych bodźców ponownie atakowała jego ciało. Obolałe jak jego sumienie.

OOC:
Kapłani zniknęli z posiadłości
"Wyssanie Życia" Nono: 16DMG=+4HP,
MP: 80-20=60
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 17 Mar 2012, 21:54
___Spodziewała się tego, że Aaon rzuci się na Nono. Ale nie była na to przygotowana. Liczyła, że jeśli Wampir dostanie solidnie po twarzy to ocuci się z tego dziwnego amoku. Myliła się.
Nie mogła się ruszać. Nie dla tego, że to On ją tak przyszpilił do ściany, ale strach przejął kontrolę nad jej ciałem. Rozszerzyła powieki, a złote źrenice zamieniły się w dwa małe punkciki i ze strachem wpatrywały się w czarne ślepia 'atakującego'. Nawet nie mrugała, bo jakby bała się, że gdy to zrobi to zginie. Dopiero gdy dostrzegła błyszczące bielą kły ocuciła się i zaczęła wiercić jak głupia, ale nie na niewiele się to zdało, bo stało się co się stało. Czuła jak krew z niej uchodzi, jej skóra bladła zaczynając od szyi po twarz. Źrenice zaczęły zmieniać kolory na zmianę; raz były miodowe, a raz błękitne. Starała się przenieść na styl bojowy, ale w takiej chwili nie było to możliwe do spełnienia. Po jakiejś chwili chłopak gwałtownie się od niej odsunął, potknął i przywarł do ściany naprzeciwko. Nono w tym czasie osunęła się na ziemię po ścianie trzymając się kurczowo dłońmi za miejsce ugryzienia. Drżały jej ręce, nogi, wzrok, całe ciało. Przez chwilę widziała zamazany obraz, powoli mdlała, ale sama sobie wymierzyła cios w policzek i powoli wstała.
Nie potrzeba było mocy czytania w myślach by dostrzec, że Aaon cierpi teraz przez to co przed chwilą zrobił. Zacisnęła pięść i podeszła wolno do wampira nie zważając, że może iść pod kosę samej Śmierci. Uniosła ramię lekko do góry, cofnęła i ... uderzyła chłopaka jeszcze raz w policzek. Tylko tym razem mocniej.
Uklękła na jedno kolano i zaczęła się drzeć jak nigdy...:
__ - WRACAJ DO NORMY! AAON...! Słyszysz...? SŁYSZYSZ?! - Chwyciła za kołnierz i lekko pociągnęła odsuwając szyję i pokazując cieknącą z niej krew. Jeśli... - Jeśli to jedyny sposób byś się uspokoił... to pij! - Krzyknęła nie ruszając się z miejsca.
Pomyślała sobie, że gdy Aaon się nasyci krwią to się uspokoi. Tak podejrzewała, nie wiedziała czy to prawda, bo nie znała dobrze wampirów. Mogła jedynie snuć podejrzenia i wierzyć.
Po jej skroni spłynęła kropelka potu. Zacisnęła zęby i zmrużyła lekko powieki ze zmęczenia. Bała się, ale... czego się nie robi dla przyjaciół? Jeśli z jej żył odpłynie trochę krwi to nikt więcej nie ucierpi. Nie ucierpi Percy... Ann... Aaon...

OOC
Atak zwykły - 12 DMG

Wymijamy was, Percy, Ann. Razz
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sob 17 Mar 2012, 22:42
Nie unosił spojrzenia dopóki nie wyczuł, że źródło cieknącej krwi - bo nie mógł tego określić bardziej znanym przydomkiem Nono w tej chwili - zbliżało się do niego. A nawet wymierzył solidny policzek. Grymas większy od niezadowolenia rysował się na jego twarzy, ale przez chwilę pojawiły się czerwone tęczówki, które zaraz utonęły w czerni z krzykiem, będącą reakcją demona za to co zrobiła dziewczyna. Trzymał się w rydzach, żeby nie odwzajemnić uderzenia, brudne od posoki palce przyszpilił do wystających z podłogi paneli, nadal nie chciał patrzeć na wilczą przyjaciółkę. Uszy więdły od Jej krzyków, ale przynajmniej trafiały wprost do Aaon'a. Na te słowa ścisnął pięści jakby rzeczywiście chciał z siebie zrzucić ciężar ciążący od niepamiętnych czasów, ale skoro do tej pory mu nie wyszło, to dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Rozszerzył oczy na oścież. Nono odkryła swoją ranę, po której ciekły krople krwi z poprzedniego ataku. Zapach go korcił, dlatego po raz pierwszy od chwili odsunięcia się od przyjaciółki spojrzał w Jej kierunku. Na dłuższy moment wróciły rubinowe tęczówki, które nieco falowały jak tętniąca w żyłach dziewczyny krew. Skręcił gwałtownie głowę na bok zaciskając zęby. Kręcił głową ze ściśniętą szczęką, że nie chce tego. Ale oczy coraz częściej spoglądały w krwiste plamki, a wraz z nimi chwilowe stanowcze "nie" przeobrażało się w "może troszkę nie zaszkodzi". Z wielką dozą ostrożności przysunął się bliżej czarnowłosej i nachylił się nad Jej bladą szyją. Kły same rwały się z dziąseł do wbicia w miękką, cieplutką skórę i do spożycia posoki. Nie mniej jednak... nie wbił ostrych zębów. Ograniczył się tylko do zlizania cieknącej krwi z dziureczek, a resztę zatamował własną ręką kategorycznie odmawiając większej ilości. Kręcił przecząco głową, nie chciał nikogo krzywdzić, żeby polepszyć sobie stan zdrowia.
Dziwny twór na klatce piersiowej zasklepiał się wgłąb ciała Kunta, czarne żyły również, wyraźniej podkreślone mięśnie rozluźniały się. Zlizał ostatnie krople krwi Nono ze swoich kłów i czerwone tęczówki wróciły na stałe. Nie mógł być szczęśliwy z takiego biegu wydarzeń. Długo trzymał przyjaciółkę w dziwnej ciszy, w której jeszcze dochodził do siebie. Znów unikał skrzyżowania spojrzeń, lecz nadal tamował Jej krwawienie z szyi. Oddech normował się powolutku.
-Nigdy więcej tego nie rób...
Miał na myśli składanie "ofert" związanych ze spożyciem Jej krwi. Będzie musiał to później powtórzyć Assassi. Nawet to krótkie zdanie sprawiało jeszcze problemów, jeszcze przed momentem miał całkiem opustoszały mózg z wszelkich ludzkich zachowań. Nikomu nie życzyłby czegoś takiego, nawet największemu wrogowi Uky... a no tak, on już jest demonem. Czuł jak pod jego ręką pulsowała krew Nono, lecz umiał się już powstrzymać. Już, czy dopiero?
-... Nono... ja...
Spojrzenie schowało się zupełnie za grzywką. Był zupełnie zimny, czyli jak zwykle, ale tak jakby w ogóle nie wypił krwi. Spożył za mało posoki, żeby ogrzać wszystkie członki, a nie o to tu chodziło. Jego egoizm nie może przyćmiewać tej przyjaźni, jaką nawiązał z Assassi, Nono i sir Percedalem, ale przez takie zachowania jest coraz dalej idealnej, zgranej paczki. Nie miał czelności patrzeć się na wilczą dziewczynę, był zbity z tropu co do tego czy powinien nadal trzymać rękę na Jej szyi czy nie. Został przy pierwszym wariancie.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Nie 18 Mar 2012, 00:58
Dla Assassi, która nigdy nie miała rodzeństwa, to co powiedziała nie miało większego znaczenia, liczyła się bardziej intencja, niż to, że w tej chwili popełniła taką gafę.
- Mam mało wprawy... Długo nikogo nie słuchałam
Przyznała wkońcu. Nono już miała powiedzieć coś milszego, ale zawiesiła głos, żeby po chwili wydać okrzyk w kierunku Percedala. Biegł w kierunku wilczycy. Upadł i chyba stracił przytomność. Nono rozkazała jej zabrać go na górę, na dach. W tym momencie posłuchala jej, bo chodziło również o Aaona. Wilczyca poszła do niego. Assassi bała się go, bała się, że ona mogłaby go w jakiś sposób uciszyć, bała się że była zbyt słaba, no i jeszcze jeden szczegół : bariera pojawiła się, gdy ona weszła do środka, więc dlaczego nie mogła pojawić się znowu.
Zajęła się Percim. Ciało upadłego było calkowicie bezwładne, więc musiała nieźle się namęczyć, aby go podnieść. Stając za nim chwyciła go jednocześnie za nadgarstek i łokieć, tak żeby jej się w każden sposób nie mógł wyślizgnąć podczas lotu i uniosła się. Nie szybowali długo, nawet nie można tego nazwać lataniem. Kilka sekund i znaleźli się na pochyłym dachu rezydencji wampirów.W samą porę, bo na placu przed nią pojawiło się stadko głodnych krwiopijców, zwabionych zapachem rannego Perca. Odetchnęła z ulgą, ale spokój nie trwał długo. Upadły zaczął się turlać i prawie spadł z dachu. Trzymał go tylko kawalek koszuli zaczepiony o małą wierzyczkę, łączącą ze sobą kawałki dachówki na rogu. Podleciała i z wysiłkiem podciągnęła go na swoje miejsce. Trzymając go dalej w ramionach, czekała aż sie wybudzi. Było jest strasznie niewygodnie. Wyobrażacie sobie siedzieć z szpilkach, resztkach sukienki z nieprzytomnym facetem w rękach i to jeszcze na stromym dachu? Assassi też nie. Ale musiała wytrzymać, bo inaczej oboje byliby narażeni na niebezpieczeństwo.
Anielica czuła się wykończona, a wyglądała pewnie jeszcze gorzej. Do tego widziała w myślach obrazy z głowy Aaona, a także Nono.
- Co ja tu robię?
Spytała, nie oczekując odpowiedzi.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Nie 18 Mar 2012, 12:12
AkapitCzasem Upadły musi zdradzić swój sekret, by ratować paczkę...
Percy wybudził się dopiero po jakiejś godzinie, całkowicie pełen sił. Momentalnie wstał i szybko przeanalizowawszy myśli wokół, zdjął swój kapelusz i rzekł do Assassi:
- Wiesz, co robić. Bierz Aaona i gońcie do mojej Samotni. Resztę odczytaj z myśli. - W tym momencie w jego głowie rozbłysły obrazy pokoju, który należał do Eda i zamknięte tam w małej lodóweczce porcje Anielskiej krwi oraz myśl, że mogą zostać tam, ile chcą, że to od tej pory także ich dom, a piórem z kapelusza otworzą wrota. Kiwnął głową, rozejrzał się dookoła i swoim sprintem wbiegł do pałacu. Wyminął Johna oraz Lady Ann, tylko porozumiewawczo mrugając do tej ostatniej i wbiegł do piwnicy. Nie był zdziwiony tym, co zobaczył, wszystko odczytywał z myśli. Pochwycił za to oboje na plecy i równie szybko wrócił do Anielicy.
- Weź go. - Szepnął do Assassi, a sam objął Nono i wysłał Jej telepatyczną wiadomość:
- Chodźmy pogadać na osobności. - Uśmiechnął się doń i lekko musnął opuszkami palców w geście tęsknoty.


AkapitCzasem Upadły nie może brać czynnego udziału w misji, by dać się wykazać innym...
- Dobrze się spisałaś, Najdroższa... - Powiedział Jej dziesięć minut później, gdy tylko znaleźli się pod jabłonką, na tyłach rezydencji, poza uszami Aaona i reszty. Bardzo szybko stworzył także mentalną barierę wokół małego siedziska pod drzewem, w którym się znajdowali, by Assassi nie czytała ich prywatnych myśli. I faktycznie, znajdowali się tutaj sami, we dwójkę, pomimo tego, iż powinno się tu kręcić sporo wampirów. Jednak w geście dobrej woli, gdy tylko Lady Ann ujrzała Upadłego, chcącego porozmawiać z kimś na osobności, odwołała patrole z tamtej okolicy, wymawiając się tym, że najlepszym ochroniarzem tamtych rejonów będzie właśnie Zbawca Świata.
- Naprawdę, jestem z Ciebie dumny, nie wiem, czy potrafiłbym się tak poświęcić, ofiarować swą krew... Aż dziw, że to jednak mnie kochasz. - Uśmiechnął się łobuzersko, żartując, jednak w głowie serio tak uważał, że Nono zasługuje na śmiertelnego chłopaka, a nie na przeklętego na wieki, byłego anioła, który dopuścił się zdrady i wymordował ponad połowę populacji świata. Jeszcze nawet jak Percedal był z Hikari, cały czas twierdził, że nie powinni być razem, że on na nią nie zasługiwał. Od Upadku Percy przestał być egoistą, zawsze stawiał dobro innych przed swoim, choć na pozór tego nie okazywał. *Szkoda, że nie mam teraz swojej gitary, trzeba ułożyć balladę na temat tego wydarzenia, z którego wyszły dwie pary...* Pomyślał, wzdychając i kładąc się na plecach i obserwując zachodzące słońce.
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Nie 18 Mar 2012, 13:58
___Przez dłuższą chwilę milczała. Wbiła wzrok w kamienną podłogę i spuściła uszy jak zbity pies. Nie pokazywała tego, że jej słabo, że prawie nic nie widzi. Mogłaby tym dodatkowo zdołować Aaon'a, jeśli jeszcze bardziej się da. Mroczną ciszę przerwał Wampir słowami, które ją nieco poddenerwowały. Podniosła głowę i przybrała zły wyraz twarzy, który wyrażał wiele negatywnych emocji. Wyciągnęła rękę i chwyciła wampira za za biało-czerwone włosy lekko szarpnęła:
__ - Milcz. Nie rozkazuj mi! Jeśli będzie taka potrzeba, mogę oddać nawet całą rękę. - Powiedziała z powagą na twarzy. Mimo iż próbowała udawać osobę typu 'nie robię tego dla ciebie tylko dla siebie', nie wychodziło jej to zupełnie. - Jesteśmy drużyną... Musimy się wspierać na wzajem. Nie? - Powiedziała nieco łagodniej i nawet uśmiechnęła się lekko...

___Byli już na zewnątrz za sprawą Percedal'a, który nagle się pojawił. Ucieszyła się, że już z Nim wszystko dobrze i jest cały i zdrowy. Jeden kamień z serca. Wyglądało na to, że wszystko skończyło się Happy End'em. Assassi zajęła się Aaon'em, a ... tutaj można dyskutować kto kim się zajął. Ale bardziej wychodzi, że Percy Nono.
Nono siedziała pod jabłonką lekko kręcąc ogonem na boki i słuchała Upadłego. Kiwała tylko głową na pochwały, uśmiechała się i dziękowała. Nie zgadzała się jednak z kwestią, że On tego by nie zrobił. Jest pewna, że gdyby taka sytuacja miała miejsce jeszcze raz zrobiłby to bez wahania. Przemilczała to, nawet nie rozmyślała o tym w głowie. To teraz najmniej ważne...
__- Jest... pewien... problem... - Powiedziała niewyraźnie spuszczając głowę. Przełknęła ślinę widząc jak pod nią pojawiają się błękitne kręgi z runami. Spojrzała nieco speszona na Percedal'a i zamknęła mocno oczy. Wtedy całe jej ciało zabłysło jasnym światłem i potem jakby coś wybuchło - PUF!
Na kolana Percyego wylądowało coś małego owinięte w ubrania Nono. Było tylko widać mały, puszysty ogonek, który poruszał się energicznie na boki.
__ - Znooowu... - Rozległ się dźwięk z tego małego czegoś... Co było pod ubraniami...? To...

Spoiler:
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Nie 18 Mar 2012, 14:48
Przeklinała pod nosem sytuację w której się znalazła, nie tylko ona, bo jej.. drużyna jak to określiła kilkakrotnie Nono. Nie rozumiała co to takiego.. nie rozumiała, że ona jest w drużynie. Pytała niczym Ukye o pizzę...
Upadły obudził się i zaczął jej rozkazywać, jak wcześniej Nono. Ale się dobrali.. skwitowała. No i przytuliła rzuconego w jej ramiona wampira delikatnie. Pomogła mu wstać i chwyciła go jak wcześniej Percedala. Uniosła się w górę z łatwością. Samą ją to zdziwiło. No i poleciała do samotni, zgodnie ze wskazówkami Upadłego. Nie mówiła nic do Aaona, a on też chyba nie był w najlepszym humorze. A chmury zakryły księżyc, jakby potęgując napiętą atmosferę pomiędzy tymi dwojga.


---> zt aka Samotnia Upadłych / z Aaonem
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Nie 18 Mar 2012, 18:53
AkapitCzasem nawet Upadły może być zaskoczony...
Gdy Nono zmieniła postać, Percy był w olbrzymim szoku. Wyciągnął szczenię spomiędzy ubrań i wziął na ręce, po czym spojrzał w malutkie oczka maślanym wzrokiem i wyszeptał:
- Miód...? Niee... Malinki...? Niee... Nie ma nic słodszego od Ciebie w takiej formie... - Dał wilczycy całusa w nosek i przycisnął lekko do piersi, głaszcząc po czubku głowy i od czasu do czasu drapiąc za uchem. W obecnej chwili do szczęścia nie było mu nic potrzebne, zupełnie nic...
AkapitCzasem czysty przypadek przypomina Upadłemu o zapomnianej czynności...
Nagle Anioł poczuł, że w okolicach lewego uda robi mu się niebezpiecznie gorąco. Nie rozumiał, o co chodzi, więc włożył tam dłoń i wyczuł dziwne pulsacje, dochodzące z jednego z amuletów. Percedal wyciągnął owy łańcuszek i spojrzał przez szybkę na pomarańczowy równoległobok z symbolem słońca, po czym uśmiechnął się i zwrócił do Ukochanej:
- Ślicznotko, doskonale wiedziałem, co mam wybrać. Jesteś odważna, jak mało kto, dlatego na to zasługujesz... - Nie czekając na pytanie zwrotne, zawiązał artefakt na jej prawej łapie z przodu, przez co przypominał zwykłą bransoletę. Wtedy światło zabłysło jeszcze mocniej i przygasło. Upadły wyszczerzył zęby jeszcze szerzej i ucałował ją centralnie w pyszczek i przytulił, tym razem jednak nie romantycznie, tylko w geście parasolu bezpieczeństwa, jakby chłopak bał się, że dziewczynie może stać się krzywda.
- Kocham Cię... - Powiedział cicho do Jej uszka i pogłaskał po grzbiecie. To było silniejsze od niego, te czułości.
AkapitCzasami jedna, banalna chwila może być wenotwórcza dla początkującego artysty...
Percy zamknął oczy i rozmyślał o całej akcji. Nagle zaczął się kołysać w tył i w przód, mimochodem, do niesłyszalnego, nawet przez nadludzki słuch wilczycy, rytmu. I zaczął szeptać, odruchowo układać Balladę o Odbiciu Wampira:

1. W sobotnie południe wszystko się zaczęło,
Wizyta Aniołka przebiegała świetnie.
No ale, po chwili, Johna wręcz pogięło,
Bo bał się, że romans za bardzo zakwitnie.
Assassi, ze strachu, zwołała drużynę.
I przyszli, na pomoc, Percy wziął dziewczynę!

Ref: Ratujmy Wampira!
Ratujmy Aaona!
Bez niego drużyna, nie będzie taka sama!
Ratujmy Wampira!
Ratujmy Aaona!
Bo dziś jest, zamknięty, tak nakazała mama!

2. Wilczyca i Anioły, obstawiali tyły,
A Percy, spokojnie, chciał pogadać z mamą.
Tymczasem Kapłani, wbijali w ciało igły,
Assassi postała przed zamkniętą bramą.
Zamiana w demona przebiegała dobrze,
A Nono nie radziła sobie na agorze!

Ref: Ratujmy Wampira!
Ratujmy Aaona!
Bez niego drużyna, nie będzie taka sama!
Ratujmy Wampira!
Ratujmy Aaona!
Bo dziś jest, zamknięty, tak nakazała mama!

- Hmm... Chyba nie wymyślę na razie trzeciej zwrotki, zajmę się tym później. A jak Ci się to podobało, Śliczna? - Skomentował i poprosił o komentarz swą Ukochaną. Naprawdę, bardzo mu zależało na Jej opinii, gdyż Ona była dla niego wszystkim, a na pewno inspiracją, by żyć i tworzyć.
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Nie 18 Mar 2012, 19:55
___W szczenięcej formie była już nie raz. Zawsze tak się dzieje gdy traci zbyt dużo many i się przemęcza. Niby wtedy wygląda słodziej niż tona cukierków, ale dla niej to nie jest wygodne. Nie jest wtedy, ani silna, ani szybka, ani groźna. Co gorsze nie wiadomo ile ta forma potrwa, bo nie potrafi wrócić do normalnej postaci. Jakby tego było mało... gdy wraca już do tego postaci... jest bez ubrania... Dlatego jak najszybciej trzeba wrócić do domu, jakiegokolwiek, gdziekolwiek!
Była zdziwiona całusem w nosek. Gdy Percy przytulił ją do siebie wydała z siebie głos przybliżony do mruczenia kota. Zamknęła lekko błękitne oczka i uśmiechnęła w duchu, co było widać tutaj w formie majtającego się na boki puszystego ogona. Upuściła lekko uszy i cofnęła do tyłu co w języku ciała mówiło "Tak mi dobrze, tak mi rób".
Na wisiorko-bransoletkę nie zwróciła zbytnio uwagi. Poczuła tylko jakby ulgę, nie bała się już tak bardzo tej okolicy jak przed chwilą. Ale to nie oznaczało, że mogą tutaj zostać. Muszą stąd iść...
Nie odpowiadała na nic. Po prostu milczała jak na zwierzaka przystało, tuliła się i prosiła o pieszczoty machając ogonkiem. Gdy usłyszała śpiew i do tego kołysała się na boki w ramionach Percedal'a przestała machać futrzakiem. Zamknęła malutkie oczka i... zasnęła, nie odpowiadając na pytanie zadane po piosence. Co? To nie jej wina... Nawet nie mogła powiedzieć, że też Go kocha, ale przecież o tym doskonale wie.
Teraz wyglądała jak siedem cudów świata. Szczeniaczek wilka, wyglądający na nie mniej, nie więcej niż trzy tygodnie, dwukolorowe puszyste, miłe w dotyku, niepowtarzające się futerko oraz niewinny pyszczek. Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby przyszło teraz tutaj jakieś dziecko. Oby się odmieniła zanim zobaczy ją Aaon, albo Ann. Mogą mieć ubaw do końca życia!
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pon 19 Mar 2012, 15:57
AkapitCzasem widok Ukochanej osoby uspokaja na tyle, że nawet Upadły pogrąża się w odległej krainie...
Nie doczekawszy się odpowiedzi na pytanie, spojrzał w dół na Nono i gdy dostrzegł, że ta zasnęła, gwałtownie zamilkł i objął Ją ramieniem oraz pogładził delikatnie po grzbiecie. Lekkim ruchem ułożył głowę dziewczyny na swoim torsie i oparł o nią swą brodę, po czym mimowolnie zamknął oczy i powoli zagłębił się we śnie.


    Ten sen był inny, niż wszystkie dotąd, szczęśliwy. Siedziałem w identycznej pozycji z mą Lubą, tyle że w ludzkiej formie, a wokoło biegała gromadka dzieci. Wszyscy śmialiśmy się gromko i rozmawialiśmy o błahych sprawach, jak to, co zjeść na obiad. Na całej wyspie panował pokój i nie było się czym martwić. To było piękne.



W tej chwili nic nie było wstanie przebudzić wojownika, tak twardo spał, że chyba tylko głos Nono dałby radę to zrobić. A scena ze snu trwała bez ustanku i nieprzerwanie. Na jawie także nic ciekawego się nie działo, wszędzie była cisza i spokój, jak w Idylli, raju.
Anonymous
Go??
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pon 19 Mar 2012, 20:03
Percy
LvL Up - 5
+ 10 do stat


Nono
LvL Up - 5
+10 do stat
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Wto 20 Mar 2012, 16:34
____Szczeniak nie spał zbyt smacznie. Jak to u zwierzaków, szczególnie tych małych zwykle bywa, miała mnóstwo snów, a do tego miało to duży wpływ na ciało. Jej malutkie łapki poruszały się lekko do przodu i w tył, rozkładała palce, pokazywała pazury. Ogonek wraz z uszami również nie oszczędzały sobie. Wyglądała jakby spokojnie przechadzała się po jakiejś łące i to się też jej śniło...

W takiej, jakiej się znajduje aktualnie formie szła jakąś łąką wysianą stokrotkami. Trawa była zielona, słońce mocno ogrzewało jej ciemny grzbiet. Dziewczyna wyglądała wtedy na spokojną, szczęśliwą, ale i niestety samotną. Z wywalonym jęzorem na wierzchu przystanęła na chwilę i usiadła bo dostrzegła białego motylka. Bez namysłu, jak to bywa ze szczeniakami zaczęła go gonić. Przebiegła niemały dystans i wtedy słońce znikło za ciemnymi, burzowymi chmurami. Nono spuściła uszy i podkuliła ogon patrząc do góry ze strachem. Zaczęła cicho skomleć, jakby wołała o pomoc, ale nie mogła nic powiedzieć ludzkim głosem. Roślinność wokół zwiędła nagle w jednej sekundzie, a wiatr to wszystko zabrał...

W realnym świecie Nono również skomlała. Poruszała gwałtowniej dwukolorowymi łapkami, czasami wydawała dźwięki przybliżone do szczekania psów. Wyraźnie było widać, że dziewczyna przeżywa koszmar.

Biały motylek wzleciał na metr do góry i zawisł w powietrzu trzepocząc skrzydełkami. Śnieżnobiała biel zaczęła zmieniać się w krwistą czerwień, a owad przybierać większe i bardziej ludzkie kształty. Po dziesięciu sekundach przed małym, bezbronnym szczeniakiem stał potężny i groźny... wojownik. Ten sam, który ciął ją w lesie i zabił przybrane rodzeństwo. Mimo wielkiego strachu, który powodował drżenia zwierzaka zaczęła warczeć, pokazywać zębiska i pazury. To na nic. Białowłosy o krwistych oczach nic sobie z tego nie robił. Wyciągnął z pochwy miecz i zaczął powoli iść w stronę Nono wyciągając rękę w jej stronę...

Wilczyca ponownie zaczęła skomleć i warczeć na zmianę. Jej nóżki zaczęły przebierać jeszcze szybciej. Podniosła się, stanęła na łapach i ... dziabnęła ząbkami prawą dłoń Percyego. Tą, która gładziła ją chwilę wcześniej po grzbiecie. Dziewczyna otworzyła powoli błękitne oczka i widząc ranę, która krwawiła zaczęła ją oblizywać przepraszając tysiąc razy w myślach...
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Wto 20 Mar 2012, 20:45
AkapitCzasem mały gest może sprawić cud...
Percy'ego wybudził jego własny okrzyk z bólu. Gwałtownie wyrwany z cudownego snu, powoli otwierał oczy i przez mgłę dostrzegł sylwetkę małego wilczka z przepraszającą miną, liżącego małe ukąszenie na ręku chłopaka. Zdziwiony do granic możliwości, wziął szczenię na ręce i pocałował w nosek, odpowiadając wesołym tonem na przeprosiny w myślach:
- Nic się nie stało, Kochana. Zrekompensujesz mi to, odmieniając się w nagą dziewczynę. - Wyszczerzył zęby w perfidnym, zboczonym uśmieszku, po czym zaczął miziać wilczycę po brzuszku. Od pewnego czasu, to jest, odkąd spotkał ponownie tę dziewczynę, czuł się niesamowicie szczęśliwy, jak nigdy na żadnej z wypraw, od śmierci Hikari...
AkapitCzasami głupia myśl potrafi zepsuć piękno chwili...
Właśnie, Hikari. W tym momencie Sir Percedal, potężny Zbawca Świata, Pierwszy Kruk, poczuł się niczym mały chłopczyk, który zgubił drogę do domu. Nie rozumiał, czemu, ale czuł się strasznie, będąc z Nono, gdyż jakby zdradzał Anielicę. W końcu ona gdzieś żyła w nowej postaci, obowiązkiem chłopaka powinno być znalezienie jej, a nie odnajdowanie sobie szczęścia w ramionach innej. Westchnąwszy ciężko, Anioł wpadł w melancholię, przez co nad posiadłość Kuntów nadpłynęły ciemniejsze chmury, zwiastując olbrzymią burzę.
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 21 Mar 2012, 19:50
____Nagą? NAGĄ?!
Słysząc te słowa zarumieniłaby się, ale w tej postaci tego nie byłoby widać. A gdyby nie amulet odwagi, który dostała od Percy'ego, nie zrobiłaby teraz tego, co zaraz zrobi. Zostawiła dłoń Upadłego i zeskoczyła na trawę po czym zaszła Go od tyłu. Zawarczała swoim szczeniackim głosikiem i CHAPS! Dziabnęła mężczyznę prosto w anielski tyłek! Ha!
___ - Ja Ci dam nagą! - Krzyknęła warcząc na Niego. To nie wyglądało groźnie, wcale. Wręcz tak śmiesznie, że boki zrywać, dawać popcorn.
Błękitne oczy zwróciły się w drugą stronę wraz z Nono. Odeszła jakiś metr od Percy'ego i usiadła tyłem z dumnie podniesioną głową, uszami i ogonem. Taki niewielki, skromny foch od Wilczycy. Nie była wcale zła, tylko trochę zgubiona, nie wiedziała jak się zachować, więc wybrała brutalne sposoby.
Młoda siedziała tak jakiś czas wpatrując się w coraz bardziej zachmurzone niebo. Wyglądało na to, że nie tylko będzie padać, ale i błyskać na niebie od piorunów. Dziewczyna nie miała pojęcia, że to sprawa Upadłego, myślała tylko o tym, że już najwyższy czas iść do domu. Byle jakiego domu, odpocząć po dziwnej, aczkolwiek zwycięskiej walce. Zostanie tutaj byłoby niebezpieczne ze wszystkich stron. Nono w takiej formie nie nadałaby się na nic.
Ogon poruszył się z jednego boku na drugi bok. Wilcze szczenie spuściło głowę wraz z uszami i zaczęło mówić, jakby połączając słowa z melodią:
___ - Będziemy razem po czasu kres...
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 21 Mar 2012, 20:34
AkapitCzasem mały gest potrafi wyciągnąć nawet Upadłego z rozmyślań...
Ugryzienie w tylną część ciała przez Nono podziałała na Percy'ego, momentalnie otrzeźwiał, spojrzał na wilczycę i uśmiechnął się, mówiąc ze śmiechem:
- No co? Nie mów, że nie chciałabyś czegoś takiego. - Wyszczerzył zęby i puścił jej oczko, tuż przed tym, jak dziewczyna odwróciła się tyłem w geście focha. Anioł przypatrywał się jej przez dłuższy czas, dopóki nie zaczęła poruszać ogonem i nie wypowiedziała tego zdania...
    - I co my zrobimy, Śliczna Gołąbeczko? - Zapytał ze smutkiem w głosie Percedal, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Znajdowali się oboje na wysokim klifie, na jednym z krańców wyspy Seishi. Byli razem w ukryciu przed aniołami już trzeci miesiąc, szykowali się do potajmnego ślubu, by już nic ich nie rozdzieliło, lecz ostatnio nakrył ich razem jeden ze starych 'znajomych', Yagami.
    - Nie mam pojęcia, Kruku. - Odpowiedziała niebieskowłosa anielica, przeciągając się i prostując białe skrzydła, które jednak chwilę potem złożyła płasko przy plecach. Spojrzała z uśmiechem na rozchodzący się ocean i chmury na niebie, które przybierały przeróżne ciekawe kształty. Wyciągnęła dłoń i wskazała na jedną z nich mówiąc - Patrz... serce. - Na twarzy Upadłego zagościł uśmiech. Dziewczyna nie miała pojęcia, że to serce jest wytworem jego mocy, chciał sprawić, by ona się uśmiechnęła. Objął Ją ramieniem oraz czarnym skrzydłem i pocałował w policzek, szepcząc do ucha:
    - Kocham Cię, Hikari. Wyjdziesz za mnie? - Wiedział, że już raz się o to zapytał, ale chciał usłyszeć to jeszcze raz. To potwierdzenie, że będą razem, słowo, które tak go podnosiło na duchu, które wzmacniało siłę jego ducha i dawało moc, by mógł iść dalej przez życie. Na twarzy Anielicy pojawił się delikatny, ciepły, anielski uśmiech. Wciągnęła świeże powietrze i wtuliła się w Niego gładząc szczuplutką dłonią tors.
    - Oczywiście, że tak, Ukochany. Będziemy razem po czasu kres. - Odpowiedziała swoim melodyjnym głosem oddając pocałunek w policzek.



*Te słowa... Tak mówiła do mnie Hikari...*
Zszokowany, otworzył szeroko oczy i wpatrywał się w wilczycę z nieukrywanym zdumieniem W tym momencie z jego głowy w jej stronę napłynęło to wspomnienie, jakby czymś przyciągane, czymś, czego nie dało się opisać. Jednak ta sama rzecz przyciągała do siebie tych dwoje, powodowała między nimi tak gwałtowne uczucia, pozytywne, oczywiście. Użycie tych samych słów mogło być czystym przypadkiem, cudownym zbiegiem okoliczności, choć z drugiej strony zaczynało się wszystko Percedalowi układać w głowie w spójną całość.
- Nono...? - Zapytał po paru minutach rozmyślań o tej właśnie sprawie - Idziemy gdzieś...?
Nono
Nono
Admin Twórca
Liczba Postów : 573

POSTAĆ:
HP:
Dom Aaona Kunta 9tkhzk200/200Dom Aaona Kunta R0te38  (200/200)
Mana:
Dom Aaona Kunta Left_bar_bleue220/220Dom Aaona Kunta Empty_bar_bleue  (220/220)
Strój: https://images.tinypic.pl/i/01010/72mou3qg8uic.png
https://seishipbf.forumpolish.com/t473-karta-postaci-shiyu-nono-

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 21 Mar 2012, 21:40
____Słysząc swoje imię odwróciła się jak pies na hasło. Przekręciła głowę lekko na bok i spuściła jedno ucho w dół. Po usłyszeniu pytania zaczęła się zastanawiać co mogą zrobić. Assassi i Aaon są w kryjówce. Może tam powinni iść? Tak, najwyższa pora się tam udać. Trzeba się upewnić czy z Wampirem wszystko w porządku, czy nie dostał znowu furii, bo wtedy Anielica jest w niebezpieczeństwie.
___- Może pójdziemy do ... domu...? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie po czym przymknęła lekko malutkie oczy. Zrobiła jeden głęboki wdech i wtedy... PUF! Uniósł się dym, a gdy lekko opadł ukazał Nono... w normalnej postaci z tym jednym problemem - Nagością. Ogon zasłaniał jej górą część wstydliwej części ciała, a dołu nie było widać, bo tak ułożyła nogi. Ucho wciąż było oklapnięte, a głowa przechylona. Trochę zabawnie wyglądała.
Spojrzała w dół, w miejsce gdzie powinna być rana na brzuchu. Faktycznie, była tam. Ale dość spora blizna, po szerokim mieczu przeciwnika. Wiedziała, że pamiątka zostanie, więc nie przejęła się tym.
Nie tylko blizna była na jej brzuchu. Przez chwilę widniał tam tatuaż w kształcie wilka. - https://2img.net/h/oi43.tinypic.com/xgfmev.jpg - Znak zabłysnął na czerwono, jakby się żarzył, a potem zniknął. Zawsze tak ma po przemianie, ale gdy zamienia się w wielkiego bysiora i odmienia tego nie widać, bo jest w ubraniu. To widać tylko na nagim ciele.
Zaraz...
Zarumieniła się na całej twarzy, złociste oczy zamieniły w dwa małe punkciki, a potem z lekkim krzykiem rzuciła na swoje ubrania po czym zniknęła w najbliższych krzakach. Ubrała się w mgnieniu oka i wyszła wciąż różowa na twarzy. Podrapała się po głowie i nie patrząc na Percyego czekała na... nie wiadomo co. Trochę musi odczekać zanim wstyd jej minie. Zobaczenie jej nagości przez drugą osobę... kurcze, krępujące.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Czw 22 Mar 2012, 12:30
AkapitCzasami emocje przeszkadzają nawet Upadłemu w kontroli odpływających myśli...
Chłopak był tak przejęty i zdezorientowany nagłą zmianą dziewczyny w jej ludzką, a do tego nagą formę, że z jego głowy w jej stronę napłynęły myśli dotyczące właśnie jej osoby, zafascynowanie i miłość do Nono. Gdy Percedal zorientował się, co przez przypadek zrobił, momentalnie poczerwieniał na twarzy i spuścił głowę w dół, zawstydzony, nie wiedząc, co powiedzieć. Było mu strasznie głupio, tak się odsłaniać przed Ukochaną osobą. Z drugiej strony bardzo się cieszył, że oboje nadal znajdowali się pod barierą, grodzącą myśli, więc nikt nie powołany, a w szczególności Assassi, nie był zdolny, by zrobić to samo.
Jednakże nadszedł czas powrotu do domu. Kruk wstał, podszedł do wilczycy i wziął ją pod ramię, po czym powiedział doń spokojnie, pełen radości, a jednocześnie skrępowania:
- To... idziemy? - I nie czekając na odpowiedź, zaczął kierować się w stronę Czarnego Lasu. Po chwili rozwinął skrzydła, chwycił swą Lubą na ręce i poleciał do Samotni.
AkapitCzasem Upadły przypadkowo może wpełznąć do czyichś głów w bardzo nieodpowiednim momencie...
Tak było tym razem, kiedy to, chcąc sprawdzić, jak sobie Aaon i Assassi radzą, wysłuchał ich rozmowy, częściowo dotyczącej jego osoby, lecz głównie w temacie ich uczuć. Położył dłoń na otwartych ustach w geście mocnego zszokowania i natychmiast wyszedł z ich głów, po czym przyspieszył, chcąc jak najszybciej się z nimi spotkać i porozmawiać, na spokojnie.

ZT => Samotnia.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Wto 12 Cze 2012, 21:14
>Z Ciemnej Jaskini, Czarny Las

Stoję przy drzwiach, z naderwanym skrzydłem i nadszarpniętą duszą... Dlaczego to wszystko musi sprowadzać się do jednego mianownika? Mordercą będę już na zawsze, nic wybawić mnie nie może, a mimo wszystko szukam ukojenia tam, gdzie nigdy znaleźć nie mogłem. Moja matka jest w środku posiadłości od dłuższego czasu, tak samo jak ja, samotna, lecz to nie oznacza, że zechce podzielić się schronieniem z zabójcą.
Lał deszcz jak z cebra. Dopiero co wylądował, a zdążył zniechęcić się i zawrócić stąd. Wysunął dłoń ku kołatce i chciał już zapukać, lecz znów, po raz trzeci, cofnął i zrezygnował. Postanowił najpierw zajrzeć przez okno i upewnić się czy nie stoi przed posiadłością jak kołek. Ostrożnie spojrzał przez szybę i dostrzegł ją. Matka siedziała przy kominku i nieobecnym wzrokiem ogarniała płomienie buchające w ognisku domowym. Taka jak zawsze, a jednak z niewielką różnicą. Wyglądała na zmęczoną całym życiem, kto wie - może podczas jego nieobecności uroniła parę łez? Widok lady Kunt nie napawał optymizmem, pomimo to zdecydował się spróbować. Wrócił przed drzwi frontowe i ostrożnie nacisnął klamkę, aby wkraść się cichaczem do środka. Wolno stawiał kroki po zimnej posadzce bosymi stopami, aż zatrzymał się przy wejściu do salonu. Lady Ann drgnęła na swoim fotelu, w pierwszej chwili myślała, że przybył kamerdyner. Zmylił ją zapach jego krwi, wszędobylski na ciele demona. Nie odwracając się zapytała przyciszonym głosem:
-John... Znalazłeś Aaon'a?
Chłopak stał jak wryty ze zmieszaną miną i spuszczonym wzrokiem. Milczenie trwało zbyt długo, bo jego matka aż przekręciła lekko głowę i zamarła w bezruchu. Otworzyła szeroko przepiękne oczy i nie odrywała ich od demona. Nie mogła nic powiedzieć, ani wstać z fotela, dlatego chłopak zbliżył się nieśmiało o dwa kroki ku kominkowi. Widać w jej oczach było chwilowe przerażenie, jak za dawnych lat. Bardzo przypominał ojca z lat młodzieńczych.
-Aaon...? To Ty...?
Zapytała z niedowierzaniem. Chłopak skinął głową potwierdzając jej przypuszczenie. Lady Kunt doskonale wyczuła krew John'a na rękach jej syna i pojawiły się łzy w jej oczach. Za bardzo przypominał ojca, nawet z zachowania. Mimo wszystko jedną, drżącą ręką pokazała, aby zbliżył się do niej. Zrobił to bez wahania i klęknął przy matce na jedno kolano ze spuszczoną głową. Pochwycił jej dłoń i złożył pocałunek na wierzchniej stronie, a lady Ann położyła drugą dłoń na jego włosach między rogami. Gładziła go ostrożnie, bardzo nieporadnie, mimo to wystarczyło to Aaon'owi, aby poczuć się lepiej.
-Już dobrze... wróciłeś... martwiłam się o Ciebie, mój synu. Powiedz coś...
Swoimi pociągnęła syna ku górze sama stojąc na chwiejnych obcasach i patrząc głęboko w oczy młodzieńca. Demon wciąż milczał, lecz nie odrywał ślepi od matki. Tylko myśli krzyczały w głowie Aaon'a.
Co mam Ci powiedzieć, mamo? Że nie jestem w stanie podzielić Twojego smutku, bo straciłem wszystkie więzi jakie miałem? Że zabiłem John'a? Ty to wszystko wiesz, widzę to w Twoich oczach... Boisz się mnie, prawda?
Objął ostrożnie rodzicielkę i przytulił ją do swojego demonicznego ciała. Lady Kunt rozkleiła się na dobre, a Aaon spoglądał tępo przez jej ramię i utkwił spojrzenie w płomieniach, teraz mu bliższych niż jak był wampirem. Był cieplejszy niż wcześniej, lecz nadal oschły i zimny na sercu, a może nawet bardziej niż w przeszłości. Rozchylił wargi i wyszeptał cicho:
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, matko.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Sro 13 Cze 2012, 12:21
Po tym przywitaniu się z matką dostał polecenie, żeby obmył się z krwi w łazience, a lady Kunt rozkazała służbie przygotować coś na ząb. Służba z niemałą trwogą spoglądała na panicza, który nie wyglądał ani trochę na wampira, lecz wykonywała powierzone zadania starannie. W tym służąca zaprowadziła Aaon'a do łazienki, jakby był nowym gościem. Przygotowała także ubranie i suche ręczniki, które ulokowała na szafce w łazience i oddaliła się pokornie do swoich koleżanek, aby posprzątać pokój chłopaka. Chwilę stał w progu spoglądając na pokojówkę malejącą w oczach i w końcu ruszył się pod prysznic zamykając za sobą drzwi.
Po kwadransie, może dłużej, wyszedł ubrany i czysty z łazienki nieco dziwnie chodząc w obuwiu, nawet sportowym - czyli najwygodniejszym na jego stopy. Przyzwyczaił się już do kroczenia na bosaka, a tu znów przychodzi mała zmiana. Wsadził ręce do kieszeni i wszedł do swojego pokoju, po którym pilnie się rozglądał. Mało pamiętał ten przytułek, tylko trumnę, która została zastąpiona zwykłym łóżkiem. No tak, nie jest już wampirem, więc nie musi skrywać się przed słońcem, gdy chce pospać popołudniu. Położył się na łóżku z rękami za głową i spoglądał na sufit, myśląc o wszystkim, a przede wszystkim o Assassi. Ona go kochała i kocha nadal, ale tak jak słusznie stwierdziła Aaon zatracił o tym wszelkie pojęcie i więzi. Musiał to jakoś naprawić, lub stworzyć od nowa, brakowało mu tego w jego życiu.
Sięgnął ręką po nocną szafkę szperając w niej jakiejś kartki i czegoś do pisania. Może jak rozpisze sobie myśli, to łatwiej je połączy i wróci pamięć o uczuciach? Spróbuje, nic nie traci. Już przycisnął rysik do papieru, gdy miał wrażenie, że coś nie jest w porządku. No tak, nie jest w porządku. Nie może sobie rozpisywać bzdurnych słów, gdy nie wiadomo co u jego... przyjaciół. Przypomniał sobie o Amulecie, który miał w sobie. Zamknął oczy i szukał w myślach symbolu. Dostrzegł go pękniętego, z czarną rysą, ale świecił błękitnym światłem. I wyczuwał dzięki temu Amuletowi te należące do przyjaciół. Odetchnął z ulgą i mógł oddać się krainie snów.
Anonymous
Gość
Gość

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Pią 15 Cze 2012, 11:02
Obudził się po paru godzinach, sam z siebie, po prostu wyspał się na dość wygodnym łóżku. Nie miał rogów na głowie, ani ogona, znów pozostał tylko proch, który zakłócał śnieżną biel pościeli. Strzepnął brud na podłogę i zszedł na dół do salonu, gdzie nadal tkwiła w fotelu lady Kunt. Usłyszawszy kroki syna przekręciła głowę w jego kierunku lekko przygryzając dolną wargę. Nie była pewna czy coś powiedzieć Aaon'owi, bo miała pewny pomysł. Przemogła się i wskazała dłonią, żeby usiadł na krześle obok kominka. Chłopak trochę ociągając się i spoglądając pytająco na matkę zajął wyznaczone miejsce.
-Aaon... wiem, że to nie najlepsza pora, ale muszę Ci coś powiedzieć. Opuściłeś się w nauce do tego stopnia, że dyrekcja chce usunąć Cię z listy uczniów. Ja rozumiem, że miałeś trudny okres, ale to nie oznacza, że możesz zaniedbywać szkołę.
Panicz ścisnął dłonie na poręczach i spojrzał gdzieś w bok wyraźnie zawiedziony tym co usłyszał. Nie tego spodziewał się w rozmowie z matką. Wydawał się być teraz nieobecny, ale nadal słuchał co mówiła lady Ann:
-Nie wszystko stracone, nadrobisz materiał w oka mgnieniu poza semestrem, przecież jesteś zdolnym uczniem. Poza tym swój wizerunek możesz poprawić na balu, który będzie mieć miejsce już wieczorem. Zawsze to przychylniej będą patrzeć się na kogoś, kto interesuje się życiem uczelni. Na zaproszeniu jest napisane, że możesz wziąć osobę towarzyszącą. Gdybyś jednak nie miał kogo zaprosić, to powinieneś i tak tam się udać, chociażby popytać kolegów i koleżanki co masz nadrobić.
Aaon przeniósł wzrok ze ściany na oblicze matki i uśmiechnął się krzywo. Nie widziało mu się, żeby na takich imprezach gonić za kolegami tylko po to, aby dowiedzieć się co ma zaległe. Sięgnął ręką po stolik na kawę, na której leżała odpieczętowana koperta z zaproszeniem. Wczytał się w treść i rzekł niezbyt entuzjastycznie nastawiony:
-Nie sądzę, że to dobry pomysł...
-A ja wręcz przeciwnie. Sam dawniej wyrywałeś się z domu na takie spotkania, a teraz kiedy masz okazję - odmawiasz? Nie często masz oficjalną zgodę na wyjście z domu, doceń to.
-"Stroje kostiumowe - obowiązkowe"...
-Podczas Twojej nieobecności zleciłam jednej krawcowej, aby wyszyła Ci kreację, więc o to się nie martw. Jedyne czego Ci potrzeba, to pogoda ducha. No synu, zrób to dla mnie chociaż.
Wstał z krzesła zniesmaczony i odchodził z salonu, a lady Kunt wyczekiwała słów, które w końcu przecisnęły się przez gardło demona, który rzekł:
-Nie obiecuję, że tam się wybiorę.
W garderobie dostrzegł kostium, któremu się przyglądał z obojętnością. Bardziej myślał nad kwestią czy wytrzyma tak długo w towarzystwie kolegów i koleżanek, którzy niezbyt są przychylni Aaon'owi, ze wzajemnością. No i nad kwestią bezpieczeństwa, nie ufał sobie na tyle, żeby z pewnością wybrać się na coś takiego. Dodatkowo nie wiedział czy Assassi przybędzie na bal, wszak udała się w Zaświaty z duszą John'a. Byłoby już lepiej, gdyby pojawili się Nono i sir Percedal, ale i tak zajęliby się sobą, a demon byłby sam. A no tak. Inni nie wiedzieli, że stracił czystą wampirzą krew na rzecz demonizmu nie z własnej woli. Czytając co nie co o demonach dowiedział się, że są dość nisko w hierarchii wszystkich nacji. W tej chwili przypomniał sobie o Ukye, którego traktował z góry. Co za ironia losu, teraz to on będzie poniżany. Jeśliby liczyć na to, że koledzy i koleżanki nie będą zachowywać się stereotypowo, to miałby większą motywację, aby się udać na bal. Tkwienie w miejscu wiele nie da, a tak to może chociaż zapomni na chwilę o morderstwie, którego dokonał. Uśmiercił już 121 osobę, tym razem nie ze względu na krew.
Mimo wszystko założył strój i przeglądał się w lustrze. Chyba wybierze się na tą całą "zabawę", chociażby z nudów. A kto wie, może przybędzie Assassi?

zt>Bal na Świetlicy Uczelni
Sponsored content

Dom Aaona Kunta Empty Re: Dom Aaona Kunta

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach